Jak szukać radości?
|
(fot. ardat.flog.pl) |
Skalbmierz, 15-06-2013
Być może masz wiele, a wciąż jesteś smutny. Wznosisz się na wyżyny, a ogarnia cię niezadowolenie. Jesteś podziwiany, stajesz się człowiekiem sukcesu. Sięgasz po cel życia, spełniasz swoje najskrytsze marzenia, a jednak jesteś smutny. Jeśli wierzyć kampaniom reklamowym, życie powinno być ciągiem ulotnych, pełnych przyjemności chwil. Rosną nowe pokolenia, wychowane na grach komputerowych, w których da się wszystko cofnąć i zrobić jeszcze raz. Stąd z jednej strony trudno dziś ludziom podjąć decyzję na całe życie, z drugiej rodzi się przeświadczenia, że wszystko można najpierw zrobić na próbę. A zatem, jak żyć by doświadczać wewnętrznej radości?
Można wtedy zadać sobie pytanie, gdzie podziała się radość, zwyczajna ludzka radość. Czym jest, skoro tak trudno ją uchwycić, zatrzymać. Na początku wakacji i zbliżającego się lata trudno jest mi pisać o radości, bo należę do tych, którzy lubią rozkoszować się romantycznym smutkiem padającego deszczu, którzy lubią zamyślać się w nostalgicznej atmosferze, których przyjaciółką jest sentymentalna melancholia. Nie oznacza to jednak, że stronię od radości, że za nią nie tęsknię.
Anna Jantar w jednej z piosenek śpiewała: "Tak wiele jest radości, trzeba ją tylko umieć dostrzec." Proponuję więc wysiłek cieszenia się z prostych spraw, zwyczajnych, które wypełniają naszą codzienność.
Towarzyszem radości jest smutek, myślę, że słodki smutek wcale radości nie wyklucza. Wręcz przeciwnie, głębokie przeżycie smutku jest pewnego rodzaju oczyszczeniem, zabierającym z serca zamęt i niepokój. Najtrafniej wyraził te myśl Leopold Staff, który w jednym ze swoich wierszy pisze: "I pochwalam tajń życia w pieśni milczenia, Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu."
Mądry smutek nie jest rozpaczą, lecz płynie z głębokiego przeżycia tajemnicy cierpienia. Wydaje mi się, że jeżeli nie przeżyjemy naprawdę tajemnicy spotkania z krzyżem Chrystusa, nie doświadczymy prawdziwej radości. Możemy wówczas zatrzymać się na głupkowatym uśmiechu, kiepskim kawale czy tez głośnym i wulgarnym śmiechu pełnym obłudy i fałszu. Święci to ci, którzy niosą ochoczo i z pokorą ciężkie krzyże ziemskiej niedoli i są apostołami prawdziwej radości. Ich życie jest dla nas pod tym względem pewnym drogowskazem.
Na czas wakacyjnych wędrówek, poznawania ludzi, życzę otwartości i radości z głębokich spotkań z Bogiem i z drugim człowiekiem.
ks. Marian Fatyga
|
|
|