facebook
Historia pewnego zegara, odc. 12
    Dzisiaj jest sobota, 23 listopada 2024 r.   (328 dzień roku) ; imieniny: Adeli, Felicyty, Klemensa    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   struktura powiatu   |   nasze parafie   |   konkursy, projekty   |   prossoviana   |   zaduszki ZP   |   poszukujemy   |   okaż serce INNYM   |   różne RAS   |   porady, inf.   |   RAS-2   |   RAS-3   | 
 |   zapraszamy   | 
 on-line 
 |   monografie...   |   biografie...   |   albumy...   |   okazjonalne...   |   beletrystyka...   |   nasi twórcy   |   inne...   |   filmoteka   | 

serwis IKP / informacje / prossoviana / on-line / Historia pewnego zegara / Historia pewnego zegara, odc. 12
O G Ł O S Z E N I A


Historia pewnego zegara, odc. 12

(fot. zbiory autora)

Donosy, 15-02-2016

Rozdział III, część 12

     W pewnym czasie wyszła inicjatywa wybudowania w Donosach budynku, w którym można by pomieścić świetlicę z salą widowiskową, biblioteką, a w jednym skrzydle wybudować pomieszczenia na Gromadzką Radę Narodową. W stosunkowo krótkim czasie prace ruszyły i już w 1964 roku stanął nowy budynek.

     Zaczątkiem do budowy tego budynku było to, że wieś Donosy miała swój wkład, jak gdyby na "koncie", w postaci cegły. Otóż w czasach przedwojennych było prawo, że za polowania przez Koło Łowieckie na gruntach chłopskich należała się wiosce pewna odpłatność. I tę odpłatność wioska otrzymała, ale nie w gotówce, tylko w postaci cegły. Zapewne dlatego, że działała w pobliskim Odonowie cegielnia, która produkowała dość dobrą cegłę. A zatem odpłatność przeliczono na cegłę, którą wieś otrzymała. W tym czasie nie zachodziła potrzeba jej wykorzystania i może, aby nie niszczała poddana warunkom atmosferycznym, wypożyczono ją poszczególnym rolnikom, którzy byli w potrzebie wybudowania czegokolwiek.

     Kiedy wyszła inicjatywa budowy świetlicy, rolnicy otrzymali pisma o zwrot cegły, którą to w postaci materialnej, czy też gotówki zwrócili. Był to niewątpliwie pierwszy wkład mieszkańców. Drugim źródłem dochodu, który miał być przeznaczony na budowę świetlicy była gotówka osiągnięta ze sprzedaży sołtysówki. Sołtysówka to grunt rolny wiejski, który był przeznaczony do użytkowania przez aktualnie urzędującego sołtysa. Tymczasem sołtysowi ten grunt odebrano i sprzedano.

świetlica w Donosach (fot. zbiory autora)

      Ponadto świetlicę wybudowano przy wielkim nakładzie czynów społecznych i dotacji jednostek nadrzędnych. Trzeba podkreślić wielki zapał mieszkańców do budowy tej świetlicy. Każdy zdolny do pracy mieszkaniec pracował tyle, na ile go było stać. Wszystkie roboty niefachowe były wykonane rękami mieszkańców wioski Donosy. Roboty murarskie wykonywali natomiast znani w tym czasie w okolicy murarze o nazwisku Niedbała. Głównym majstrem murarskim był mój szwagier, czyli brat mojej żony Janiny - Stanisław Niedbała zamieszkały w Donosach, a pozostali murarze to: Edward Niedbała - ojciec Stanisława i mojej żony, czyli mój teść, również zamieszkały w Donosach, Franciszek Niedbała, brat Edwarda - stryjek Stanisława i mojej żony Janiny zamieszkały w Kazimierzy Wielkiej oraz Józef Niedbała także samo jak Franciszek brat Edwarda - stryjek Stanisława i mojej żony zamieszkały w Topoli.

     Oczywiście Franciszek i Józef, jako, że zamieszkiwali poza wioską Donosy, mniej pracowali przy budowie świetlicy niż Stanisław i Edward. Na marginesie wspomnę, że ta firma rodzinna wybudowała w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, setki domów mieszkalnych i zabudowań gospodarskich, jako, że w tych latach kwitło budownictwo wiejskie. Wieś otrzymała od państwa kredyty na bardzo malutki procent, co pozwoliło zmienić zabudowania na wsi z przedwojennych ruder na murowane okazałe budynki, często piętrowe. Ja sam skorzystałem z takiego kredytu i wybudowałem dom, w którym z rodziną zamieszkuję do dnia dzisiejszego, a kredyt rozłożony na piętnaście lat został spłacony z niewielkim uszczerbkiem dla domowego budżetu.

     Wspomniana firma Niedbałów przy pomocy mieszkańców wioski Donosy szybko uporała się z murami i w dwóch latach budynek był gotowy. Trzeba nadmienić, że w tym czasie do budowy budynków na wsiach nie wykorzystywało się sprzętu mechanicznego ponieważ go nie było. Jedynym sprzętem jaki posiadał murarz, to była kielnia, młotek i poziomica zwana waserwagą. O skrzynię zwaną folą do urabiania wapna, czyli zaprawy, właściciel musiał sam zadbać i o pojemniki na zaprawę też.

     Pojemnik w którym podawało się zaprawę murarzowi nazywał się kalfas, a pochylnia zrobiona z desek z przybitymi w poprzek listewkami po której wynosiło się zaprawę na górę np. na piętro nazywała się śtoga. Wapno, czyli zaprawę urabiało się ręcznie za pomocą gracy. Graca był to długi na dwa, trzy metry kij, średnicy około pięć centymetrów na końcu którego przymocowany był trójkącik o boku około dwadzieścia centymetrów wykonany z płaskownika. Nim mieszało się razem wapno, piasek i wodę z dodatkiem cementu i tak powstawała zaprawa murarska. Fundamenty były kopane ręcznie przy pomocy rydla.

dwór Postawków, na jego miejscu została wybudowana świetlica wiejska (fot. zbiory autora)

     Budynek świetlicy w Donosach został zlokalizowany na miejscu starego dworku Postawków, gdzie nie brakowało w ziemi starych cegieł, kamieni i różnego rodzaju gruzu, więc kopanie w nich było istną mordęgą. Sam tego doświadczyłem, ponieważ przy kopaniu wspomnianych rowów fundamentowych, nabyłem sobie na rękach pęcherzy, których obecność nie sprawiała przyjemności. Zresztą przy budowie tej świetlicy takowe odciski miałem jeszcze często.

     Były dnie, że na budowę przyszli murarze, a nie przyszedł żaden pomocnik. Wtedy to Stefan Falęcki przewodniczący Rady Gromadzkiej, mój przełożony mówił: Zdzichu poszedłbyś na budowę świetlicy, bo nie ma pomocników, to byś Stachowi podrzucił trochę cegły, a ja tymczasem jeszcze ze dwóch znajdę. Jak miałem odmówić? Przecież prośba przełożonego jest rozkazem, a ponadto tam była moja rodzina, a na polu słoneczko świeci, że aż hej. Więc zabierałem manatki i szedłem na tę budowę i tak niejeden raz.

     Świetlica wiejska w Donosach jak już pisałem wyżej została oddana do użytku w 1964 roku ubiegłego stulecia. Duże zaangażowanie w jej budowie było mieszkańców wsi Donosy. Większość prac wykonana była, jak już wyżej również wspomniałem, przy pomocy (modnych w tym czasie) czynów społecznych. Inicjatywa budowy wyszła od Stefana Falęckiego, ówczesnego przewodniczącego Gromadzkiej Rady Narodowej, która mieściła się w starym podworskim budynku opuszczonym przez ostatniego dziedzica Emila Postawkę.

     Brak pomieszczeń do zorganizowania czegokolwiek jakby wymusił budowę budynku na te cele. Został zawiązany Komitet Budowy Świetlicy i w przeciągu niespełna dwóch lat świetlica była wybudowana. W tym też czasie nastąpiła wielka przeprowadzka Gromadzkiej Rady do nowego budynku. W tym celu podjechała furmanka konna, na którą załadowaliśmy szafy, biurka i inne sprzęty i przewieźliśmy do nowego lokum. Tam je ustawiliśmy i na końcu przewieźliśmy akta, bacząc, by coś nie daj Boże nie zginęło lub nie zostało zniszczone. Swe miejsce na wozie znalazł też zegar, który owinięty w kawałek jakiegoś materiału jechał na wozie wsunięty pomiędzy powiązane teczki z aktami.

Nad stawem

Tam, gdzie wokół rozciąga się pole,
W czerwcu pylą wysmukłe topole
I o ziemię uprawną jest troska,
Wokół stawu pięknego rozsiadła się wioska.

Staw ten latem i zimą ma uroki swoje.
Tam często zakochani spacerują we dwoje.
Na okalających barierkach siedzą pary młode
Z oczętami wpatrzonymi w przezroczystą wodę.

W tejże wodzie można zobaczyć, jak pluszczą się ryby.
Jesienią w okolicznych drzewach można zbierać grzyby.
A wieczorem, gdy od strony świetlicy popatrzeć,
Można w wodzie istne cudo zobaczyć.

Przy fali spokojnej, w bezwietrznej pogodzie,
Widać wiele świateł odbijających się w wodzie.
Są to światła przed barem i w barze oświetlonym licznie
Oraz światła przy drodze, tak zwane uliczne.

Tam bowiem istnieje gra świateł wspaniała.
W tafli wody odbija się część nadwodna cała
I przy lekko migoczącej fali
Następuje złudzenie, jakoby staw się palił.

Popatrzywszy na te światła wzięte wszystkie razem,
Stoisz jakby przed wielkim obrazem,
Namalowanym na łonie natury
Nie przez człowieka, lecz przez kogoś z góry.

A gdy ranek przeciera swe oczy,
Wolniutko je otwiera po pogodnej nocy,
I gdy coraz bliżej jest już do świtania,
Tym samym daje znak ptakom do śpiewania.

Wtedy to kos, mistrz śpiewania wielki,
Swym gwizdaniem budzi swój chór ptactwa wszelki.
Trwa śpiew i muzyka przez ptaki nagrana,
Niepowtarzalnie piękna, do białego rana.

A kiedy słońce zacznie już mocno przygrzewać,
Wówczas to ów chór przestaje śpiewać.
Chociaż gdzieniegdzie słychać jeszcze trele,
To dopiero jutro o świcie wznowi się ptasie wesele.

Zdzisław Kuliś; Donosy, lipiec 2008 r.

cdn.

Zdzisław Kuliś   



idź do góry powrót


23  listopada  sobota
24  listopada  niedziela
25  listopada  poniedziałek
26  listopada  wtorek
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ