Pacyfikacja Łyszkowic (cz.II)

27-01-2014

Zapraszamy do lektury części drugiej: NAPAD NA POCIĄG.

W trzeciej części opisany zostanie przebieg pacyfikacji Łyszkowic i Posądzy.

Redakcja IKP   

Pomnik poświęcony Ofiarom terroru hitlerowskiego, masowo rozstrzelanych w dniu 28 stycznia 1944 r. 28 niewinnych, młodych mężczyzn.
(fot. Zbigniew Pałetko)

NAPAD NA POCIĄG

okładka książki z 2003 roku
(fot. Zbigniew Pałetko)
Data napadu na pociąg: 25 stycznia 1944 r.

Miejsce napadu: miejscowość Łyszkowice. Na przeprowadzenie napadu wybrano łuk torów kolejowych na dużym wzniesieniu, które rozpoczyna się od drogi prowadzącej przez wieś Łyszkowice. Wzniesienie to dochodzi pod miejscowość Posądza. Na tym wzniesieniu pociągi poruszały się bardzo wolno.

Przedmiot napadu: Pociąg osobowo-towarowy, wąskotorowy, relacji Kocmyrzów - Kazimierza Wielka przez Proszowice. Od strony lokomotywy parowej znajdowały się na ogół dwa wagony osobowe, do których doczepiane były wagony towarowe. W dniu 25 stycznia wagonów towarowych wiozących alkohol było trzy.

     Dowodem na to, że był to pociąg osobowo-towarowy jest wypowiedz Kazimierza, Wojciecha Płaszewskiego z Posądzy. Jak wynika z jego relacji, mieszkał wówczas około 100 m od zdarzenia, jakim było zatrzymanie przez nieznanych sprawców pociągu. To, że przedmiotem napadu był alkohol znajdujący się w wagonach towarowych, Kazimierz Wojciech Płaszewski dowiedział się od dwóch pasażerek, które uciekły z tego pociągu w czasie napadu i mieszkały w tę noc u niego w domu.

1. Opóźnienie pociągu.

     Pociąg zwykle przejeżdżał przez Łyszkowice około godziny 18. W dniu 25 stycznia 1944 r. przyjechał około godziny 19. Z niewyjaśnionych przyczyn miał opóźnienie około jednej godziny. Po krótkiej przerwie ruszył z przystanku Biórków Wielki w kierunku Proszowic. Następny przystanek to Posądza. W okresie okupacji nie było przystanku kolejowego w Łyszkowicach. Pasażerowie niczego nie przewidywali, że po kilku minutach jazdy z przystanku Biórków Wielki pociąg zostanie zatrzymany przez osoby dokonujące napadu. Jak zwykle o tej porze roku, była bardzo ciemna noc. Odwilż spowodowała, że śnieg leżał gdzie niegdzie.

2. Obrzucenie pociągu granatami w Łyszkowicach.

     Około godziny 19-tej nastąpiła eksplozja pierwsza, za chwilę druga a następnie trzecia. Aleksander Gołdyn w relacji zatytułowanej "Wspomnienia z lat 1944 i 1945" [118], pisze: "(...) Szyby w domu zadrżały. W tedy na polecenie ojca do lampy podeszła matka i zgasiła ją. Mieszkaliśmy wówczas 200 - 300 metrów od miejsca, w którym zatrzymano pociąg. Ojciec wyszedł na pole, ja za nim, lecz nic nie można było widzieć, że względu na ciemności. Tylko gdzie niegdzie migotały światła lamp".

     O obrzuceniu pociągu granatami wspomina również policjant granatowy Roman Warso, z posterunku z Proszowic. Twierdzi on, że "Niemcy przeprowadzili egzekucję w odwecie za obrzucenie granatami pociąg, w którym znajdował się alkohol".

     Aresztowany Stanisław Kawalec z Łyszkowic mówił, że kiedy stali w szeregu na łące, to Niemiec za pomocą tłumacza pytał się "(...) kto obrzucił granatem pociąg towarowy wiozący spirytus".

     Obrzucenie pociągu trzema granatami, jak to wynika zeznań większości świadków, jest bezsporne. Posłużyły one prawdopodobnie do zatrzymania pociągu. Na pytanie skierowane do świadków piszących relacje z tych wydarzeń "(...) skąd wiedzą, że były to wybuchy granatów", w odpowiedzi wskazywano na siłę wybuchu podobną do wybuchu granatu. Od wystrzału z karabinu na pewno okna w pobliskich zabudowaniach by nie zadrżały.

Postój pociągu trwał około jednej godziny, po czym odjechał w kierunku Proszowic.

3. Stróże alarmują mieszkańców o napadzie na pociąg.

     Stróże nocne. wszczęli alarm, uderzając młotkiem w gong, to jest wiszącą szynę o długości około 1 metra na drzewie koło remizy strażackiej. Oprócz tego posiadali przy sobie trąbki, którymi również wydawali dźwięki. Ludzie zebrali się koło remizy, ale każdy bał się iść do zatrzymanego pociągu. Poszli na to miejsce zdarzenia jak pociąg odjechał.

4. Żandarmeria ogląda miejsce napadu na pociąg.

     W dniu 27 stycznia 1944 roku w godzinach południowych przyjechała do Łyszkowic żandarmeria niemiecka z Proszowic. Żandarmeria wraz z sołtysem Stanisław Solarzem udała się na miejsce napadu i dokonała oględzin tego miejsca. Stanisław Solarz oględziny opisuje następująco [ 32,S/52]:

"Brałem udział w oględzinach tego miejsca i stwierdzam, że szkieł po rozbitych butelkach, w których znajdował się spirytus nie było dużo a tym samym nie zniszczono większej ilości alkoholu. (...) Oglądając miejsce napadu wraz z żandarmerią nie odnalazłem tego rodzaju kawałków drzewa, które by pochodziły z wagonów i świadczyły o tym, że wagony przewożące spirytus, były niszczone przy pomocy środków wybuchowych. Również nie natrafiłem na jakieś pogięte pręty żelastwa i inne materiały poodrywane przy pomocy wybuchów".

     W dalszej części opisu Solarz stwierdził, że nie słyszał żadnych strzałów z broni palnej. O strzałach w czasie napadu na pociąg, dowiedział się od stróży nocnej.

     W innym miejscu zapisu relacji Stanisława Solarza, stwierdził on, że w miejscu napadu na pociąg leżała jedynie ścianka pochodząca z wagonu kolejki wąskotorowej, która nie była uszkodzona. Tego rodzaju ściankę można było swobodnie wyjmować z wagonu. Solarz powiedział: "Czy tego rodzaju ścianka, którą odnaleziono znajdowała się już w tym miejscu wcześniej, albowiem mogła już być zgubiona podczas jazdy pociągu, czy też została odjęta w trakcie napadu - tego nie zdołałem ustalić".

Żandarmeria po spisaniu protokołu, odjechała z miejsca oględzin.

5. Jaki alkohol był przewożony w wagonach towarowych?

     Na to pytanie trudno jest obecnie, jednoznacznie odpowiedzieć. Rożne są relacje i wypowiedzi świadków. Wyżej przedstawiony opis dokonany przez Stanisława Solarza wskazuje, że był to spirytus. Nazwę spirytus, wymienia również Weronika Kokosińska i Stanisław Kawalec [32, s/52 kart. 38,45].

     Kazimierz Wojciech Płaszewski [32, s/52 kart.75] mówił, że w pociągu znajdował się "alkohol", o którym wspominały dwie pasażerki napadniętego pociągu, które nocowały u niego w domu. Również Roman Warso [32, s/52 kart. 45], wymienia nazwę "alkohol".

     Innym określeniem towaru, jaki był niszczony (lub, i), zrabowany przez nieznanych osobników jest nazwa "wódka" [32, s/52 kart. 36]. Aleksander Gołdyn w relacji [118], wyjaśnia, że: "Na następny dzień, po przyjściu ze szkoły wraz z innymi kolegami poszliśmy oglądnąć miejsce zatrzymania pociągu. Zobaczyłem trzy miejsca, gdzie leżały kupki szkła z potłuczonych butelek, na niektórych kawałkach szkła były kartki z napisem "Wódka".

     Szkło z potłuczonych butelek po wódce leżało, jak to wspominają świadkowie na trzech kupkach. Odległość między nimi wynosiła 5 - 6 m, co wskazuje, że były wyrzucone każda z innego wagonu. Trzy kupki szkła świadczą o tym, że wagonów z alkoholem było prawdopodobnie trzy.

     W zeznaniach świadków wynika, że były to małe kupki szkła z potłuczonych butelek bez skrzynek drewnianych. Brak drewnianych skrzynek jest bardzo zastanawiający. Alkohol zawsze był przewożony w skrzynkach drewnianych. Butelki alkoholu w krzykach oddzielone były między sobą drewnianą kratką lub od góry nakładaną wkładką z otworami na butelki. Kratka drewniana lub wkładka uniemożliwiała bezpośrednie dotykanie jednej butelko do drugiej, a tym samym ich rozbicie.

Z powyższej informacji można wyprowadzić wiele pytań:
  • Dlaczego nie było skrzynek drewnianych wraz z rozbitymi butelkami?
  • Czy potłuczone butelki były z alkoholem czy też wcześniej opróżnione zostały z alkoholu?
     Analizując w szczegółach to ostatnie pytanie można wyprowadzić następujący reizm: butelki po opróżnieniu z alkoholu potłuczono już wcześniej, na przykład w Kocmyrzowie lub na Zielonej w lesie, a po przewiezieniu do Łyszkowic i zatrzymaniu pociągu wysypano z wagonów. Do takiego wniosku przybliżają okoliczności godzinnego opóźnienia pociągu.

     Występują trzy określenia towaru, który był przedmiotem niszczenia (lub, i) rabunku [103], przez osobników zatrzymanego pociągu, którymi są: alkohol, spirytus, wódka. Najczęściej używanym określeniem w literaturze była nazwa "spirytus". Wielu naocznych świadków, którzy byli na miejscu napadu na pociąg, stwierdza w sposób stanowczy, że była to wódka.

Opracował: Zbigniew Pałetko   


Opracowano na podstawie ksiązki: Autor: Zbigniew Pałetko; ISBN 978-83-916634-4-2, Wydanie I, Radziemice 2003r. stron 137; format: 20 x 14,5 cm; okładka miękka.

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/info/prossoviana/online/paletko_pacyfikacja/20140127lyszkowice02/art.php