Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia w Proszowicach w latach 1928-2004 - odcinek 11
|
widok na dom sióstr w Proszowicach od ul. Ojca Rafał, październik 2009 (fot. zbiory IKP) |
Proszowice, 16-03-2020
odcinek 11
Praca charytatywna wspólnoty Sióstr w Proszowicach
Miłosierdzie świadczone potrzebującym było dla błogosławionego Gwidona służbą "panom naszym ubogim" - tak w Regule nazywa Ojciec Założyciel chorych, ubogich, potrzebujących opieki i pomocy. Jako miłośnik ubogich kochał ich jak braci a czcił jak wizerunki Chrystusa. Charyzmat miłości miłosiernej na wzór błogosławionego Gwidona realizowały Siostry zgodnie z Konstytucjami Zgromadzenia, według których miały służyć z pokorą, poświęceniem i oddaniem, darzyć wszystkich ludzi miłością i życzliwością, jako współsiostry i współbraci w jednej rodzinie dzieci Bożych i poprzez świadczenie miłości i dobroci zbliżać ich do Boga.
Działalność charytatywną jej rodzaj i charakter dyktowało najczęściej samo życie. Ze strony Sióstr była to odpowiedź na znaki czasu i potrzeby społeczeństwa. W latach wojny i okupacji hitlerowskiej działalność ta sprowadzała się przede wszystkim do niesienia pomocy Wojsku Polskiemu, uchodźcom, wysiedlonym, więźniom i ściganym przez gestapo oraz udział w akcji podziemnej. W pierwszych dniach września 1939 r. przez miasto przechodzili uchodźcy i Wojsko Polskie atakowane przez samoloty niemieckie bombardujące pobliskie lotnisko. Siostry uruchomiły kuchnię, punkt sanitarny, rozłożyły słomę w salach przedszkolnych dla chorych i zmęczonych. Służyły czym mogły: talerzem gorącej zupy, szklanką gorącej wody, bandażem i lekarstwem. Przychodzący do nich żołnierze mówili: "jeść i opatrzyć nogi". Siostry podawały jedzenie, myły zakurzone i poranione długim marszem nogi. Gdy zabrakło bandaży, własną bieliznę darły, by szybciej zabezpieczyć rany, gdyż proszących było wielu.
|
1939, proboszcz ks. Stanisław Bomba, s. Natalia Reizer i s. Róża Biernat (?) z członkami akcji Katalickiej (źródło: zbiory Sióstr "Duchaczek" z proszowickiego Domu) |
Pod koniec stycznia 1940 r. do Proszowic zaczęły przybywać rodziny wysiedlone. Siostry wznowiły dożywianie, wydając dziennie 150 obiadów. Szczególną uwagę zwróciły na rodziny wielodzietne oraz wdowy z dziećmi, ułatwiały im zdobycie zarobku. Po upadku powstania warszawskiego zwiększył się napływ ludności i zapotrzebowanie na posiłki. W ogrodzie Sióstr nad piwnicami wybudowano pomieszczenie kuchenne, artykuły żywnościowe dostarczały właścicielki majątków ziemskich. Akcję dożywiania wspomagali mieszkańcy Proszowic, a gdy zabrakło produktów Siostry prosiły o nie zamożniejszych gospodarzy z pobliskich wiosek.
Przez 4 miesiące, od sierpnia do grudnia 1944 r. Siostry dożywiały ludzi w obozie w Szreniawie spędzonych tam dla kopania okopów. Każdego dnia siostra Mieczysława Polakowska woziła więźniom zupę. Regularnie co 2 tygodnie (z Heleną Morsztynową z Kowar, właścicielką majątku, która dostarczała produktów) wysyłały siostry 8-kilogramowe paczki żywnościowe więźniom w Oświęcimiu i Dachau.
Siostry również współpracowały z ruchem oporu. W domu Sióstr, na strychu ukryte było radio. Codziennie wieczorem przybywali tutaj partyzanci, nocami słuchano komunikatów, następnie powielano je, a rano siostra przełożona Natalia Rajzer, a po jej śmierci (w 1942 r.) siostra Mieczysława Polakowska, roznosiła ulotki do poszczególnych punktów w mieście. Dom proszowicki był także miejscem zaopatrywania partyzantów w żywność, koce i ciepłą bieliznę.
W czasie wojny Siostry prowadziły kursy kroju, szycia i gotowania, a w okresie powojennym kuchnię dla ubogich finansowaną przez Opiekę Społeczną. W późniejszych latach rozdzielały i rozdawały żywność ubogim, zajmowały się chorymi w parafii i pod kierownictwem kapłanów włączały do tego dzieła także młodzież szkół średnich. W latach 1977-1979 systematyczną opieką objęły 55 osób samotnych i dwie rodziny, w tym jedną wielodzietną. Dorywczo opiekowały się trzema osobami starszymi z Proszowic i Jazdowiczek. Odwiedzały je w niedziele i święta, zanosiły coś do jedzenia, pomagały w utrzymaniu porządku w mieszkaniu i przystępowaniu do sakramentów świętych. Przez dwa lata opiekowały się sąsiadką panią P. nosiły jej posiłki, były przy jej śmierci. Dobrym słowem i modlitwą pomagały jej synowi alkoholikowi do nawrócenia. Po kilkunastu latach ten nałogowy alkoholik przystąpił do spowiedzi i komunii świętej w naszej kaplicy. Od tej pory w każdą niedzielę uczestniczył we Mszy świętej i unikał osób jemu podobnych.
W 1964 roku Siostry (siostra Konsolata Wesołowska i siostra Romualda Bandur) odwiedzały w Szczytnikach 40-letniego człowieka, który nie chodził na nogi zachęcając go do pojednania z Bogiem. Radość była wielka gdy ten zgodził się przyjąć Pana Jezusa. Podobnie 24-letnia dziewczyna była bardzo szczęśliwa gdy uporządkowała swoje trudne i dalekie od zasad moralności chrześcijańskiej życie, przyjęła chrzest i przystąpiła do I Komunii Świętej.
W kaplicy zakonnej, wspólnie z Siostrami radość z uporządkowania dorosłego życia przeżywali Państwo M. Pani mgr Czesława przyjęła najpierw chrzest i Komunię Świętą a następnego dnia razem z mężem przeżywała Sakrament Małżeństwa. Trzeba w codziennym życiu być dobrym jak Chrystus, by Chrystusem zafascynować tych, którym się służy.
|
1954, na wycieczce w lesie, s. Krzysztofa Podraza podaje napój Basi Głąbskiej Stankiewicz (źródło: zbiory Sióstr "Duchaczek" z proszowickiego Domu) |
W pracy charytatywnej Siostry pochylały się przede wszystkim nad dziećmi. W czasie wakacji przez dwa tygodnie zapewniły całodobową opiekę dwuletniej Elżbiety Stankiewicz, której mama przebywała w szpitalu, a tata był po ciężkiej chorobie. Do domu zakonnego przyjęły Genowefę W., aby w ten sposób odciążyć liczną i pogrążoną w skrajnej nędzy rodzinę. Zapewniły jej utrzymanie i umożliwiły kształcenie w okresie od września 1963 do listopada 1965 r. Dzieliły się darami otrzymanymi z Niemiec i Krakowa. Leki przekazywały do szpitala, słodycze i ubranka rozdawały dzieciom z naszego żłobka, robiły paczki dla rodzin ubogich i wielodzietnych.
W 1997 r. śpieszyły z materialną pomocą dla powodzian, organizowały żywność dla Gminy Pacanów, odwiedzały dzieci powodzian zakwaterowane w Szkole Zawodowej w Piotrkowicach i zawoziły im potrzebną odzież. Na wieczerzę wigilijną zapraszały samotnych lub odwiedzały ich składając życzenia i łamiąc się opłatkiem, po wieczerzy wigilijnej jeździły do miejscowego szpitala z kapłanami tutejszej parafii i młodzieżą by złożyć życzenia świąteczne chorym. Pacjenci byli wzruszeni, cieszyli się, że nie są sami w swoim cierpieniu i ze łzami w oczach łamali opłatek.
Od wielu lat, w połowie sierpnia, przygotowywały Siostry posiłek dla pielgrzymów VI-tej grupy pielgrzymki tarnowskiej na Jasną Górę. Ideę miłosierdzia Siostry katechetki propagowały wśród dzieci zakładając koła różańcowe i misyjne, organizowały wśród nich zbiórkę żywności i leków dla dotkniętych klęską suszy Afrykańczyków, a dzieci pierwszokomunijne składały ofiary pieniężne dla dzieci misji w Białym Tygodniu.
Siostry tutejszej wspólnoty współpracowały z referentem Akcji Charytatywnej diecezji kieleckiej i referentem parafialnym, całym sercem włączały się w działalność charytatywną Kościoła, modlitwą i pracą wspierały dzieło wpisane w charyzmat Zgromadzenia.
Praca w zakrystii kościoła parafialnego
Siostry Kanoniczki Ducha Świętego zostały sprowadzone do Proszowic w tym celu, aby w utworzonej przez Komitet Obywatelski ochronce objęły opieką dzieci miejskie. Poza pracą w ochronce zajmowały się kościołem parafialnym. Ks. Stanisław Bomba, proboszcz parafii od 1933 r. zapisał w kronice: [...] W kościele parafialnym Siostry mają oddane pod opiekę wszystkie ołtarze i bieliznę kościelną. (...) Prowadzą ponadto jeszcze pracownię szat liturgicznych, wykonały już kilka pięknych ornatów i kap do naszego kościoła [...].
Dokładność i sumienność w wykonywaniu powierzonych im obowiązków i troskę o Dom Boży zauważył ks. bp Czesław Kaczmarek w czasie wizytacji kanonicznej parafii przeprowadzonej w 1942 r. pisząc w dekrecie, że wszystkie ołtarze utrzymane czysto i schludnie. W dokumentacji zakonnej wspomina się o tym dopiero w sprawozdaniu z 1954 r. Całkowitą opiekę nad kościołem parafialnym objęły Siostry około 1960 r. Pierwszą zakrystianką (i katechetką równocześnie), o której wspomina kronika z 1958 r. była siostra Joanna Słonina, od września 1960 r. obowiązki "kościelnej w parafii" objęła siostra Henryka Brusznicka, a w 1963 r. - siostra Cypriana Bączek. We wrześniu następnego roku zakrystianką została siostra Władysława Palus, bardzo sumienna i starannie utrzymująca porządek w kościele. W tym też czasie do wspólnoty Sióstr przyjechała siostra Stanisława Westfalewicz, która w pracy na rzecz proszowickiego kościoła wykorzystała swoje zdolności robiąc ładne komże i zajmując się haftem rzeczy kościelnych.
Obowiązki zakrystianki określała ogólna umowa zawierana pomiędzy Parafią rzymsko-katolicką reprezentowaną przez Proboszcza parafii, a Zgromadzeniem Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego reprezentowanym przez Przełożoną Generalną Zgromadzenia. Umowę podpisaną przez obydwie strony zatwierdzała Kuria Diecezji Kieleckiej. Do obowiązków siostry pracującej w zakrystii należało: ubieranie i utrzymanie w czystości ołtarzy, sprzątanie kościoła, przygotowanie do nabożeństw, przygotowanie do chrztów i ślubów, dzwonienie na nabożeństwa i na "Anioł Pański".
Siostry roznosiły również opłatki do parafian: w Łaganowie, Górce Jaklińskiej, Szklanej, Stogniowicach, Górce Stogniowskiej i Jakubowicach. Zakrystianka miała również prawo do miesięcznego urlopu - łącznie z rekolekcjami. Od maja 1966 r. w zakrystii pracowała siostra Apolonia Jaros później siostra Aleksandra Waśko, o której w kronice czytamy, że kochała swoją pracę, była bardzo pracowita, pogodna, lubiana przez Siostry i otoczenie. Najdłuższy staż pracy w zakrystii przypadł siostrze Imeldzie Sokół, która o proszowicki kościół parafialny dbała przez 19 lat: od wakacji 1972 r. do 7 września 1991 r. Siostrę Imeldę zastąpiła siostra Agnieszka Fert. Praca siostry Agnieszki w zakrystii została przerwana w styczniu 2004 r. przez ciężką chorobę, a obowiązki zakrystianki przejęła siostra Alicja Krupa, która aktualnie pełni ten obowiązek.
|
1978, 50-lecie zakonu w Proszowicach Na zdjęciu proboszcz ks. Marian Wieczorek (w środku), ks. wikariusz Marian Haczyk, siostry od lewej: Franciszka Góra, Imelda Sokół, Romualda Bańdur, Celestyna Zając, Cecylia Piekosz, Aniceta Belniak - przełożona domu, Noemi Dalska, Danuta Kaczmarczyk, Hieronima Krzyżak (źródło: zbiory Sióstr "Duchaczek" z proszowickiego Domu) |
Oprócz prac wyszczególnionych w umowie Siostry zakrystianki przygotowywały dekoracje kościoła na różne uroczystości kościelne i parafialne np. na uroczystość I Komunii Świętej, przyjęcia Sakramentu Bierzmowania, prymicji, Nawiedzenia Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej czy Nawiedzenia Figury Matki Bożej Fatimskiej. Ponadto przygotowywały lub współpracowały w wykonaniu "Ciemnicy" i Bożego Grobu na uroczystości Wielkiego Tygodnia.
Pracę Sióstr przy kościele parafialnym doceniali parafianie. W liście z 1973 r. pani Zofia Domejko tak pisze: [...] Nie można pominąć czynnego udziału w przygotowaniu jubileuszowych uroczystości Sióstr Duchaczek zarówno pod względem organizacyjnym, pomysłowości jak i odpowiedniego przyozdobienia tras i samego kościoła, a szczególnie najozdobniejszego miejsca tronowego dla Częstochowskiej Pani [...]. Podobnie było podczas Nawiedzenia Figury Matki Bożej Fatimskiej w lutym 1996 r. Parafianka, uczestniczka uroczystości tak napisała: [...] Podziękować należy (...) siostrom zakonnym za piękne dekoracje wokół kościoła, wewnątrz samego kościoła, szczególnie miejsca tronowego Fatimskiej Pani w naszym kościele [...]. Siostry zakrystianki często jeździły do Krakowa po komunikanty, opłatki, świece i kwiaty. Na prośbę księży proboszczów przyjmowały również wypominki w kaplicy świętej Teresy i na cmentarzu. W zamian korzystały z przywileju całorocznych wypominków za zmarłych ze swoich rodzin.
cdn.
Barbara Żaczek
|
|
|