Syn powstańców śląskich
Józef Pajączek ps. Lemis
(ur.: 1923 - zm.: 5.08.1944)

Józef Pajączek ps. Lemis
(żródło: rodzinne archiwum Józefy Miszczyk z d. Pajączek)
Józef Pajączek
(żródło: Kazimiersko - Proszowicka Rzeczpospolita Partyzancka 22 lipca - 12 sierpnia 1944)

3-08-2017

     5 Sierpnia 1944 r. rozegrała się w Skalbmierzu najbardziej tragiczna karta w dziejach miasta. Spacyfikowane przez wojska niemiecko - ukraińskie miasto zostało spalone i zniszczone, wymordowano ludność. W bitwie w obronie miasta poległo 24 partyzantów. Bitwa o Skalbmierz wygrana została dzięki pomocy dwóch czołgów radzieckich, przybyłych z odsieczą z Wiślicy. Corocznie w rocznicę tragedii - 5 sierpnia - w Skalbmierzu odbywają się podniosłe uroczystości kościelne i patriotyczno - kombatanckie.

     Jednym z partyzantów, który zginął w obronie Skalbmierza był Józef Pajączek. A oto co mówi o swoim ojcu i sobie Józefa Miszczyk z domu Pajączek, córka Józefa i Heleny ur. 16 IV 1945 r. w Chruszczynie Małej.

Ojciec Józef Szymon Pajączek urodził się w Rybniku w 1923 roku, był absolwentem rybnickiego Gimnazjum. Po zdaniu matury, ratując się jako nieliczny z rodziny przed aresztowaniem przez Niemców i wywozem do obozów niemieckich, uciekł do swojego kolegi gimnazjalnego z ławy szkolnej Stanisława Lutego z Topoli. Upatrując w ucieczce szansy ocalenia, ukrywa się u rodziców kolegi w Chruszczynie Wielkiej. Pilnuje ogrodu i pomaga w gospodarstwie.

Ponieważ zna dobrze język niemiecki zostaje zatrudniony jako tłumacz języka w gminie Nagorzany (obecnie Wielgus). Tam poznaje moją mamę Helenę z d. Cieśla, absolwentkę Szkoły Handlowej w Krakowie, przy ul. Szlak 5, pracującą w tejże gminie jako referent finansowy.

W lutym 1944 r. zawierają związek małżeński w kościele parafialnym w Gorzkowie.


     Ukończył konspiracyjną Szkołę Podchorążych. Działa w konspiracji jako partyzant i żołnierz AK 106 DP Inspektoratu "Maria" pod pseudonimem Lemis. Jako kapral podchorąży trafia do nowotworzonego oddziału dyspozycyjnego II batalionu 120 pp. AK "Szturmówki" pod dowództwem ppor. Franciszka Kozłowskiego ps. "Brzoza II". W oddziale należał do obsługi rkm-u Bren, razem z kpr. pchor. Stanisławem Grudniem ps. Ramzes.

3 maja 1944 roku rozkazem "Domu" nr 1 został awansowany na stopień kaprala rezerwy ze starszeństwem od 1 sierpnia 1944.

     Młody i odważny patriota, pochodzący z rodziny powstańców śląskich. Siostrzeniec komendanta Alfonsa Zgrzebnioka, pseudonim "RAKOCZY", bohatera powstań śląskich, dowódcy I i II Powstania Śląskiego. Jednego z czołowych przywódców ruchu narodowo-wyzwoleńczego na Górnym Śląsku, który wraz ludem śląskim sprawił, że część piastowskich ziem powróciła do macierzy.

O tym, że ojciec działa w partyzantce nie wiedziała moja mama. Wiadomość o śmierci ojca całkowicie ją zaskoczyła i bardzo boleśnie dotknęła całą Rodzinę. Tato zapłacił najwyższą cenę. Zginął w Skalbmierzu 5 sierpnia 1944 r. w obronie miasta Skalbmierza przed hitlerowskimi oprawcami, przed którymi uciekł z rodzinnego Rybnika.

Pogrzeb na cmentarzu parafialnym w Gorzkowie odbył się późną nocą, 7 sierpnia 1944 r. w pełnej konspiracji.


fot. zbiory autora
zdjęcia lata 40-te XX wieku   publikacja: 3-08-2017

pomnik Martyrologii Mieszkańców Skalbmierza 5 sierpnia 1944 r., tablica upamiętniająca na pomniku w zbliżeniu (w piętnastym wierszu od dołu wyryte jest nazwisko, imię i pseudonim Józefa Pajączka) (fot. zbiory autora)

Stanisław M. Przybyszewski w swojej książce Rzeczpospolita Partyzancka lipiec-sierpień 1944 tak opisuje bitwę o Skalbmierz i ostatnie chwile życia kaprala Lemisa (fragmenty):

Tymczasem nad idącym brzegiem Nidzicy oddziałem bojowym "Brzozy II" krąży samolot. Serie broni maszynowej od cmentarza, magazynu "Rolnika" i domu Janusza utrudniają im marsz na Skalbmierz. Ogień kierowany jest na zabudowania Sielca Biskupiego, na wzgórze 243. Idą serie na majątek Sielec. "Brzoza II" idzie naprzód, powoli i czujnie. Na przodzie zabezpiecza marsz szpica: "Mat" - Stanisław Madajczyk, "Szach" - Stanisław Petryk i dowódca szpicy pchor. "Jagor" - Edward Różycki. Mokrzy od rosy traw i krzewów, mgła opada, będzie piękna pogoda... Dochodzą do zerwanego mostu na Nidzicy, przed nimi trzystumetrowy odcinek drogi i tory kolejki wąskotorowej, od lewej magazyny "Rolnika".

Rozkaz: rozwinąć szyk w tyralierę! Lewe skrzydło zajmuje pchor. "Zagacki" - Tadeusz Wójcik z piatem, środek ckm, na prawym skrzydle "Brzoza II" z rkm-em. Dochodzą do kartofliska i wtedy ogień kaemów niemieckich urywa się. Słychać ckm-y ze Skalbmierza od strony Drożejowic i Zakrzowa. "Brzoza II" daje rozkaz plut. "Dobrzańskiemu" - Józefowi Baranowi: na tory, rozpoznać!

"Dobrzański" rzuca się na tory, za nim posuwa się oddział. Minęli rów melioracyjny, są na otwartej przestrzeni na wprost stacji kolejowej. Plut. "Dobrzański" stanął na torze i otworzył gwałtowny ogień ze stena. Zza toru, z rowu za drogą silny ogień karabinu maszynowego. "Dobrzański" pada, trafiony w głowę. Obsługa ckm - u oddziału "Brzozy II" zajmuje stanowisko w zagłębieniu drogi i otwiera ogień. Długa seria, potem krótka, znów długa... Odpowiedź niemieckiej broni maszynowej skoncentrowana. Celowniczy ckm-u kpr. "Zięba" ze Słupowa zalany krwią, dostał postrzał w głowę, krew zalewa mu oczy, nie pozwala szukać celów. Amunicyjny, strz. Pchor. "Lwów" - Tadeusz Lenartowicz przestrzelony kilkoma pociskami ginie na miejscu. Zastępuje go furman Adam Ptak. Ckm milknie, może strzelać tylko ogniem pojedynczym. Na szukanie przyczyny nie ma czasu. Rozpacz...

Leżą jak na patelni. Milknie na moment bren - celowniczy kpr. pchor. "Ramzes" - Stanisław Grudzień nie żyje. Do brena dopada "Lemis" i usadawia się na stanowisku nad brzegiem Nidzicy, skąd prowadzi skuteczny ogień.

(...)Zdenerwowany "Zagacki" krzyczy, wskazując pistoletem na tory. "Brzoza II" w rozpaczliwej sytuacji widzi tylko jedno wyjście: szybko na drugą stronę Nidzicy, do dwóch lichych chałupek, stojących nieopodal mostu kolejki.

"Brzoza II" podaje rozkaz: za rzekę!

Bren w rękach kpr. pchor. "Lemisa" kryje odskoki oddziału, bowiem leży nad samym brzegiem Nidzicy i ma niezłą ochronę. Widzi jak krwawa masa pokrywająca twarz celowniczego plut. pchor. "Zapalniczki" - Adama Kota przyciska się do pokrywy ckm-u i szamocze się z nim, dochodzi do niego drugi celowniczy kpr. Nowak i obydwaj się szamoczą z ckm-em.

"Brzoza II" wyrywa im broń i rzuca do rzeki. Oślepły celowniczy "Zapalniczka" wpada w wodę i nie wychodząc z niej przemywa twarz i jak pijany idzie z nurtem rzeki. Po przejściu ok. 300 metrów wyjdzie z rzeki, pójdzie w kierunku kapliczki Sielec Kolonii, dojdzie szczęśliwie do oddziału "Smutnego".

Skacze do wody strzelec pchor. "Lubicz". Postrzelona noga uniemożliwia mu wyjście z rzeki. Podpierając się karabinem brnie przez brudną wodę. Przez rzekę przebiegają też koledzy z oddziału "Brzozy II" i wypełzają na drugi brzeg. Otwierają ogień, czołgają się w kierunku chałup. Ostatni do wody skaczą ludzie "Zagackiego" z lewego skrzydła tyraliery "Brzozy II". Pierwszy "Mat" - Stanisław Madajczak idzie z nurtem rzeki, za nim kolejno skaczą w wodę pchor. "Zagacki", furman "Woda" - Tadeusz Cichy z Krępic i inni.

Pchor. "Lemis" oddaje ostatnią serię z brena do wyłażących z rowu Niemców, wrzucił ich z powrotem do rowu, przydusił do ziemi. Pchor. "Lemis" wpada w wodę, mija "Lubicza" i brnie gorączkowo w dół rzeki. Na drugi brzeg rzeki do "Brzozy II" już żaden żywy żołnierz nie jest w stanie wyjść.

(...)"Brzoza II" po przeskoczeniu rzeki organizuje obronę, ma jeszcze kilkunastu ludzi, jest bez broni maszynowej. Pchor. "Lemis" nie dołączył. Ale ma granaty.

(...) Te kilkanaście minut walki części oddziału "Brzozy II" na lewym brzegu Nidzicy uratowało życie pchor. "Zagackiemu" - Tadeuszowi Wójcikowi i garstce ludzi, znajdujących się w korycie rzeki Nidzicy. Powstrzymywał on napór Niemców z rowu melioracyjnego po wycofaniu się pchor. "Lemisa".

"Zagacki" brnie po piersi w wodzie, przy nim "Zawodziński" - Adolf Krawczyk, "Woda" - Tadeusz Cichy, przed nim pchor. "Mat" - Stanisław Madajczak, za nimi pchor. "Lemis" - Józef Pajączek z brenem, i inni.

Przed zerwanym mostem do Sielca Kolonii zjawia się ppor. "Sokół" z karabinem i pistoletem maszynowym na piersiach. Za nim kilku ludzi. Zaczynają cofać się razem. Niemcy są w odległości 80 metrów. Naraz Niemcy pojawiają się na wale przy korycie rzeki Nidzicy, zaczynają strzelać wzdłuż wału i koryta rzeki, w tył głowy dostaje "Woda" - Tadeusz Cichy, dostaje "Skalbmir" - Jerzy Kwiatek i tonie. "Zagacki" ponagla, ogląda się, podchorążego "Lemisa" nie ma, dostał postrzał i utonął.


opracowanie: Zdzisław Kuliś   


córka Józefa Pajączka (Józefa Miszczyk) i Zdzisław Kuliś podczas uroczystości w Skalbmierzu (fot. zbiory autora)

Do aktywnych członków powstańców śląskich zweryfikowanych przez Związek Powstańców Śląskich należeli rodzice ojca, którzy narażając swoje życie przewozili nielegalną prasę, kolportowali ulotki. Dziadek będąc kierownikiem pociągu wiedział, gdzie są bezpieczne skrytki i schowki, a tym samym wspomagał babcię jako kurierkę w działaniu, chroniąc jej życie. Babcia ową prasę dostarczała nawet do Rzymu.

Z tej rodziny pochodzi ks. bp Gerard Kusz, siostrzeniec Alfonsa Zgrzebnioka, brat cioteczny mojego ojca, pracujący jako bp pomocniczy od 1985 r. początkowo w Diecezji Opolskiej, a od 1992 r. w Diecezji Gliwickiej.

Prawie 9 miesięcy po śmierci ojca, 16 kwietnia 1945 roku pojawiłam się na świecie ja, jego córka. Jak mówiono o mnie w rodzinie - pogrobowiec.

Od najmłodszych lat zostałam wychowana w atmosferze szacunku do uczciwej pracy, która jako jedyna mogła mi dać prawdziwą satysfakcję. Wpojone słowa i czyny przez dwie ukochane mi osoby: mamę i babcię zaprocentowały w moim późniejszym, dorosłym życiu.

W wieku 6 lat rozpoczęłam naukę w Szkole Podstawowej w Wielgusie, którą ukończyłam w 1958 roku. W latach 1958-1962 uczęszczałam do Liceum Ogólnokształcącego w Kazimierzy Wielkiej, uzyskując świadectwo dojrzałości.

Z poczuciem głębokiej satysfakcji wspomnieć wypada drogę jaką wybrałam. Uformowana w swej dojrzałej, katolickiej rodzinie czas nauki szkolnej ukierunkował i mnie na wybór drogi pedagogicznej.

Mając 17 lat dostałam się na studia w Krakowie, uzyskując w 1967 r. stopień mgr na Wydziale Biologiczno-Geograficznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Po zdobyciu specjalistycznego wykształcenia w dziedzinie pedagogicznej przez długie lata, bo prawie 42 przepracowałam w szkolnictwie. Początkowo jako nauczyciel geografii w ZSZ nr 1, uzupełniając etat w Szkole Podstawowej nr 8 . W tej ostatniej pełniłam funkcje wicedyrektora.

Ukończyłam Studia Podyplomowe w zakresie Organizacji i Zarządzania Oświatą. Uwieńczeniem szczególnie wyróżniającej pracy dydaktyczno-wychowawczej i organizacyjnej była nominacja na stanowisko dyrektora Szkoły Podstawowej nr 95 w Krakowie.

Zdobyte doświadczenie, znajomość problemów organizacyjnych, dydaktycznych, wychowawczych i społecznych, pozwoliły mi w okresie tzw. wyżu demograficznego na dobór odpowiedniej kadry pedagogicznej dla 42 oddziałów szkoły, do której uczęszczało 1264 uczniów. Właściwa relacja z 74 osobową kadrą pedagogiczną, z 24 osobową załogą pracowników administracji i obsługi. integracja pracowników wokół zadań szkoły dawały i dają efekty w postaci osiągnięć uczniów biorących liczny udział w olimpiadach, konkursach przedmiotowych, egzaminach rozpoczynających kolejne etapy edukacyjne.

Wzorowa współpraca z ks. proboszczem parafii P.J. Dobrego Pasterza przyczyniły się do wszechstronnego rozwoju dzieci a wspólne działania wychowawcze zapobiegły wielu patologiom i stworzyły bezpieczne i zdrowe warunki nauki.

Za swoją pracę pedagogiczną otrzymałam liczne nagrody, odznaczenia i wyróżnienia z rąk władz m. Krakowa, Kuratorium Oświaty, Ministerstwa Edukacji oraz Prezydenta Rzeczpospolitej.

Przez 21 lat kierując szkołą, mam satysfakcję z dobrze wykonanej pracy. Zyskałam wiele dowodów sympatii i przyjaźni zarówno wśród uczniów, nauczycieli, rodziców a także władz oświatowych. Obecnie przebywam na zasłużonej emeryturze.


     Józefa Miszczyk obecnie będąc na emeryturze nie siedzi w domu po próżnicy tylko idąc w ślady ojca działa w Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Żołnierzy AK w Krakowie pełniąc funkcję skarbnika. Corocznie bierze udział w obchodach rocznicy bitwy o Skalbmierz. Przyjeżdża też do Kazimierzy Wielkiej, aby 27 lipca brać udział w uroczystości powstania Kazimiersko - Proszowickiej Rzeczpospolitej Partyzanckiej. Jest moją koleżanką z lat szkolnych, bo chociaż młodsza, to jednak chodziliśmy razem chociaż nie do tej samej klasy, to jednak do tej samej Szkoły Podstawowej w Wielgusie. Dwa lata temu napisałem wiersz upamiętniający śmierć Jej ojca w bitwie o Skalbmierz, który odczytaliśmy oboje w kościele w Skalbmierzu podczas uroczystej mszy z okazji kolejnej rocznicy tego boju.

O losie czegoś mnie pokarał

O losie okrutny czegoś mnie pokarał?
Jeszcze w łonie matki zostałam sierotą.
I chociażby człowiek najbardziej się starał
Zwykłego kamienia nie zamieni w złoto.

I za co niebiosa tak mnie ukarały?
Od pierwszego dnia życia, oddechu pierwszego.
Ojcowskiego ciepła poczuć mi nie dały,
Nie dały rączkami dotknąć ciała jego.

Nie dały potargać za jego czuprynę
Swymi rączętami jak to dzieci czynią.
Na kogóż mam zrzucać za to wszystko winę?
Na kogóż? Czy Boga mam obciążać winą?

Że mój ojciec nigdy nie chodził na wywiadówki.
Nie poprowadził do pierwszej Komunii Świętej.
Nie pogładził rękami mojej małej główki
Za dobre cenzurki córki dość pojętnej.

Że zawsze brak mi było ojcowskiego męstwa,
Bo przecież drogi usłanej różami nie miałam.
Nie udzielił także ojcowskiego błogosławieństwa,
Kiedy w związek małżeński wstępowałam.

Czy mam obwiniać miasteczko czarnym dymem spowite,
Gdzie paliły się domy i dobytek mieszkańców?
A krzyki ludności i wrzaski dzieci niesamowite
Nie wzruszały niemieckich oprawców.

Gdzie huki wystrzałów karabinowych
Zagłuszały ludzi błagalne wołanie.
Gdzie w odwecie wielu chłopców do walki gotowych
W obronie miasteczka do bitwy powstanie.

A wśród nich odważny mężczyzna,
Dzielny i nieprzeciętnej urody,
Któremu bliskie było słowo "Ojczyzna",
A przecież był bardzo młody.

Zginął w wieku dwudziestu dwu lat,
Zostawiając smutek żonie niedawno poślubionej.
Nawet nie widział żegnając ten Świat
Córki dopiero za kilka miesięcy urodzonej.

Piątego sierpnia 1944 roku
Poległ w bitwie o wyzwolenie Skalbmierza,
Gdzie wojska hitlerowskie mordowały wokół
Ludność cywilną i Polskiego żołnierza.

Zginął, lecz pamięć po Nim pozostała.
Józef Pajączek. "Lemis" pseudonim jego.
Imię po ojcu córka otrzymała,
A historia już oceniła tej tragedii winnego.

Wiersz ten dedykuję Józefie Miszczyk z d. Pajączek, mojej koleżance ze szkolnych młodzieńczych lat, z którą przemierzaliśmy ten sam korytarz, te same sale lekcyjne, to samo boisko sportowe, z którego codziennie maszerowaliśmy gęsiego do klas po rannym apelu w Szkole Podstawowej w Wielgusie, której kierownikiem był niezapomniany przeze mnie Jan Maniak.

Zdzisław Kuliś, Donosy k/Kazimierzy Wielkiej, 5 sierpnia 2015


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Bolesław Michał Nieczuja-Ostrowski; Rzeczpospolita Partyzancka; Instytut Wydawniczy PAX; Warszawa 1991
  2. Stanisław M. Przybyszewski; Rzeczpospolita Partyzancka Lipiec - Sierpień 1944; Wydawnictwo "Nowa Nidzica"; Kazimierza Wielka 2004
  3. Józef Belski; Kazimiersko - Proszowicka Rzeczpospolita Partyzancka 22 lipca - 12 sierpnia 1944; Kazimierza Wielka 2014

  4. zdjęcia, rodzinne archiwum Józefy Miszczyk z d. Pajączek
  5. wspomnienia Józefy Miszczyk

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/p/pajaczek_jozef/art.php