facebook
Genowefa ps. "Nina" i Wincenty ps. "Śmiały" Paluchowie
   ; imieniny:    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   ludzie ZP   |   miejsca, obiekty itp.   |   felietony, opracowania   |   kącik twórców   |   miejscowości ZP   |   ulice Proszowic   |   pożółkłe łamy...   |   RP 1944   | 
 |   lista postaci   |   przyjaciele regionu   |   stąd pochodzili   |   "zwykli - niezwykli"   | 
 ludzie Rzeczpospolitej Partyzanckiej 1944 
 |   "katyńczycy"   | 

serwis IKP / Skarby Ziemi Proszowskiej / ludzie ZP / rp1944 / Genowefa ps. "Nina" i Wincenty ps. "Śmiały" Paluchowie
 pomóżcie!!! ;)  
Jeżeli posiadacie informacje, materiały dotyczące prezentowanych w Serwisie postaci,
macie propozycję innych osób związanych z Ziemią Proszowską,
albo zauważyliście błędy w naszym artykule;
prosimy o kontakt!

skarby@24ikp.pl.

Inne kontakty z nami: TUTAJ!
Redakcja IKP
O G Ł O S Z E N I A



| biogram A.Powidzki | biogram A.Gąciarz |

Genowefa ps. "Nina" i Wincenty ps. "Śmiały" Paluchowie
Wincenty Paluch ps. Śmiały
(ur.: 2.10.1904 - zm.: 10.12.2005)

biogram opracowany przez Aleksandra Gąciarza

 (fot. Aleksander Gąciarz)

27-10-2010 (4-10-2004)

     Urodził się jako poddany cara Mikołaja II, 2 października 1904 r. Jego dom rodzinny przy ul. Krakowskiej 27 już nie istnieje. Wincenty Paluch, najstarszy mieszkaniec Proszowic, mieszkał na I piętrze bloku na os. Partyzantów. Na miejscu, w którym na początku ubiegłego stulecia były tylko łąki.

     W 1911 r. poszedł do szkoły. Stała w tym samym miejscu, gdzie dzisiejsza Szkoła Podstawowa nr 1 i sąsiadowała z magistratem. Fakt posłania go do szkoły był już sporym przywilejem. - Z każdego domu mogła się uczyć jedna osoba. Wypadło akurat na mnie, bo rodzice uznali, że z szóstki rodzeństwa mam do tego najlepsze predyspozycje - wspomina. W szkole był jeden nauczyciel i jedno pomieszczenie do nauki, w którym przebywało około 30 uczniów. Lekcje odbywały się w języku polskim, ale nauka rosyjskiego - urzędowego w zaborze - była obowiązkowa. W szkole uczono też religii, którą prowadził ks. Bronisław Mieszkowski, postać dziś nieomal legendarna (pełnił w Proszowicach funkcję proboszcza przez 55 lat!). Wincenty Paluch zapamiętał go dobrze z metod nauczania, które w tamtych czasach nie były niczym szczególnym. - Tych, którzy nie chcieli się uczyć religii, ksiądz traktował trzciną - mówi ze śmiechem. Ze szkolnych czasów zapamiętał jeszcze pobliski sad, gdzie w przerwach zbierało się jabłka, i kolegów, z których wielu było pochodzenia żydowskiego.

     Naukę w szkole przerwał po trzech latach wybuch I wojny światowej. Tradycje militarne w rodzinie Paluchów były silne. Ojciec, powołany na początku wieku na wojnę rosyjsko-japońską, wrócił po 5 latach. W czasie I wojny światowej służył w Legionach. Dzisiejszy nestor natomiast, jako niespełna 16-latek, trafił do niepodległościowej Polskiej Organizacji Wojskowej. Gdy wojna się skończyła, trzeba było bronić zagrożonych granic odrodzonej Polski. Został za to uhonorowany Krzyżem Zasługi za Udział w Wojnie 1918-1921. Zresztą lista odznaczeń, jakie w życiu otrzymał, jest bardzo długa: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Partyzancki, Krzyż Walecznych, Krzyż Armii Krajowej, Złoty Krzyż Zasługi, Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami, Medal za Udział w Wojnie Obronnej 1939 - to tylko najważniejsze z nich. Przed trzema laty uzyskał prawo do tytułu "Weterana walki o wolność i niepodległość ojczyzny".

     Niemal całe życie związał z mundurem. Na początku był to mundur wojskowy, w którym dosłużył się stopnia majora. Zawodowym oficerem został już w okresie międzywojennym, po odbyciu zasadniczej służby w Łucku na Wołyniu. - Dzięki temu wyrwałem się z Proszowic, w których - nie ma co ukrywać - nie było żadnych perspektyw. Ci, którzy dzisiaj narzekają na biedę i bezrobocie, powinni wiedzieć, jak miasto wyglądało w okresie międzywojennym. Małe domki z oknami, przez które można było wejść do środka prosto z ulicy, kryte gontem albo strzechą. Na drogach było takie błoto, że po ulewach koniom tylko głowy z błota wystawały - opowiada.

     Kolejna wojna zastała go w 5. Oddziale Służby Uzbrojenia w Krakowie. W czasie kampanii wrześniowej podzielił los większości polskich żołnierzy. Najpierw kilka dni wyczerpującego marszu "o chlebie i mleku", które od czasu do czasu dostawali od co litościwszych mieszkańców. Za Przemyślem w czasie niemieckiego bombardowania został ranny w nogę. Resztę wojny spędził w Proszowicach, gdzie wraz z żoną Genowefą włączyli się w tworzenie komórek Związku Walki Zbrojnej, przekształconego następnie w Armię Krajową. Choć od tamtych czasów minęło kilkadziesiąt lat, jego zasługi nie zostały zapomniane. Na kilka dni przed setnymi urodzinami Wincentego Palucha odwiedzili przedstawiciele Zarządu Głównego Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej. W skierowanym do "najstarszego spośród nas" piśmie napisali m. in.: "(...) środowisko żołnierzy i partyzantów Inspektoratu Rejonowego Miechów pragnie z całą mocą podkreślić, że budowałeś nasz autentyczny ruch - stowarzyszenie uczestników konspiracji i walki zbrojnej z najeźdźcą - dążąc zawsze od jedności i współpracy wszystkich prawdziwych bojowników walk o Rzeczpospolitą wielką, suwerenną, demokratyczną i sprawiedliwą, opartą na powstańczych i legionowych tradycjach".

     Po II wojnie światowej Wincenty Paluch wyjechał z rodziną z Proszowic na Ziemie Odzyskane, gdzie zmienił mundur żołnierza na mundur celnika. Na granicy polsko-niemieckiej organizował Urzędy Celne w Zgorzelcu i Węglińcu. W otwarciu tego drugiego brał udział ówczesny premier Józef Cyrankiewicz. Jako celnik przepracował kilkadziesiąt lat. Do dziś wspomina przypadki osób, głównie Ślązaków, którzy za wszelką cenę usiłowali przedostać się przez granicę z Polski do Niemiec. Używali do tego najrozmaitszych forteli. Byli nawet tacy, którzy chowali się pod stertami węgla.

     Do Proszowic wrócił z żoną po przejściu na emeryturę w latach 70. ubiegłego stulecia. To zresztą ona namówiła go do powrotu w rodzinne strony. Pani Genowefa nie żyje od kilkunastu lat, jej mąż natomiast cieszy się dobrym zdrowiem. Pytany o receptę na długowieczność, odpowiada bez namysłu: - Nigdy się niczym nie przejmowałem. Bliscy dodają jednak, że łatwego życia wcale nie miał. - Mieli sześcioro dzieci, żona nie pracowała. Trzeba było dużo wysiłku, żeby utrzymać rodzinę.

     Oprócz sześciorga dzieci Wincenty Paluch ma dziewięcioro wnucząt i tyleż prawnucząt. W sobotę wszyscy zjawili się w Proszowicach, aby uczcić piękną rocznicę ojca, teścia, dziadka i pradziadka w jednej osobie. A pan Wincenty, mimo wieku, nadal chce mieszkać sam. Choć korzysta z pomocy bliskich (w Proszowicach mieszka jego syn Wiesław, nauczyciel), z wieloma obowiązkami nadal radzi sobie samodzielnie. - Widuję go spacerującego po osiedlu czy idącego do sklepu. Zawsze nienagannie ubrany, w wyczyszczonych do połysku butach, wyprasowanych na kantkę spodniach - opowiada jedna z sąsiadek.

opracowanie: Aleksander Gąciarz   


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Aleksander Gąciarz, Życie z mundurem; Dziennik Polski; 4.10.2004


| biogram A.Powidzki | biogram A.Gąciarz |



idź do góry powrót


23  listopada  sobota
24  listopada  niedziela
25  listopada  poniedziałek
26  listopada  wtorek
DŁUGOTERMINOWE:


PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ