Został aresztowany wraz z siostrą
Bohdan Thugutt ps. Beteha
(ur.: 17.06.1904 - zm.: 20.02.2002)

Przebieg mojej służby w ruchu oporu w latach 1940-1945


17-10-2013

W latach 1939-1945 zamieszkiwałem w majątku Nagorzany powiat Pińczów. Majątek ten stanowił własność mojej matki Lucyny z Cywińskich Thuguttowej. W tym czasie przebywał również w Nagorzanach ojciec mój Stanisław, już wówczas emerytowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego i siostra moja inż. roln. Wanda Thugutt. Jako podporucznik rezerwy piechoty ze starszeństwem 1933r. zostałem w listopadzie 1940r. zaprzysiężony przez rotmistrza Jerzego Jasielskiego ps. "Jado" W.O.W. Otrzymałem funkcję d-cy kompanii. Początkowo podlegał mi tylko jeden pluton pod d-ctwem podchorążego ps. "Mur" w Koszycach. Praca polegała na szkoleniu żołnierzy, dobieraniu kadry podoficerskiej na odpowiednie stanowiska w organizowanej kompanii, oraz kolportażu powielanych biuletynów prasy podziemnej.

W 1943 roku, gdy nastąpiło scalenie kilku organizacji Wojskowych, zostałem zaprzysiężony w Nowym Brzesku przez per. Jerzego Kamińskiego ps. "Figura" do Armii Krajowej. Otrzymałem również stanowisko d-cy kompanii i zarazem komendanta placówki A.K. Nowe Brzesko i gmina Gruszów. Początkowo podlegał mi jeden pluton dawnego N.O.W. w Nowym Brzesku pod d-ctwem podporucznika Tadeusza Kowala ps. "Skiba". Moim bezpośrednim dowódcą był wówczas por. "Pik" d-ca batalionu w Proszowicach. 1943 przydzielono mi dwa plutony scalonego B.Ch. z terenu gminy Gruszów, a głównie z Kolonii Hebdów. Dowódcami tych plutonów byli kaprale nadterminowi: Stefan Pabisek ps. "Kot" i Józef Jędrzejkiewicz ps. "Lis". W okresie konspiracji awansowali obydwaj do stopni sierżantów. Jednocześnie przeniesiono moją kompanię do IV. baonu 120 pułku pp. 106 Dywizji Piechoty A.K. Kompania moja dostała nr. 3. Szefem 3-ciej kompanii wyznaczyłem plutonowego rezerwy Mieczysława Galwasa ps. "Sztacheta" za scalonego B.Ch. Stan liczbowy 3 kompanii A.K. przedstawiał się, jak następuje: I-szy pluton dawnego NOW około 60 żołnierzy, II i III plutony scalonego BX z Armią Krajową B.Ch. około 170 żołnierzy. Razem około 230 żołnierzy. Placówka moja otrzymała kryptonim "Bratek".

Dowódcą IV baonu A.K. był podporucznik rezerwy Stanisław Padło ps. "Niebora". M. p. "Niebory" były Koszyce. Broni pozostałej z 1939 roku było tak mało, że ledwo wystarczyło jej do celów szkoleniowych. Element żołnierski składał się w większości z przedpoborowych. Nauka regulaminów W. P. nauka o broni, ćwiczenia bojowe w polu w nocy absorbowały znaczną część życia żołnierzy terenówki. Ważnym elementem wychowawczym była prasa podziemna.

W Hebdowie przy plutonach SK-BCH prowadzona była szkoła podoficerska. Nocami patrolowano teren, przeprowadzano akcje porządkowe. W 1944 roku rozpoczęła się akcja zrzutowa. W tym czasie byłem wielokrotnie używany do przewożenia broni, amunicji, granatów i środków łączności m. in. radiostacji nadawczej dla 120 pp. AK. Broń tą przewoziłem najczęściej ze wsi Niegardów przez Proszowice do mego m. p. w Niegorzanach. Powoził zawsze, przebrany za furmana, podchorąży Jerzy Kulesza ps. "Korwin", a ja jechałem jako pasażer. Sprzęt ten przewoziłem wyłącznie dla miejscowych oddziałów, głównie dywersji z terenu gminy Niegorzany. D-ctwo powierzało mi te zadania, wychodząc ze słusznego założenia, że Niemcom nie przyjdzie na myśl rewidować dobrze prezentującego się pojazdu. W kwietniu 1944 r . uczestniczyłem w rozbieraniu "spalonej" meliny broni u "Mata"- Bohdana Smytkowskiego w Piotrkowicach Wielkich. Przy tej okazji dostałem od d-cy 106 DP. AK. Kilka stenów na wyposażenie mojej kompanii. Przewiozłem ja tej nocy do Nagorzan, omijając tym razem, z uwagi na późną porę nocną, Proszowice. W kwietniu 1944r. po wykopaniu broni zrzutowej u Stanisława Cherchla w Łękawie (k/lasu m. Nagorzany), otrzymałem od oficera broni 106 DP.AK. ps. "Makar", broń dla IV baonu: 15 stenów, 3 piaty, lent, spłonki, plastik. Granaty. Zawiozłem ten sprzęt wraz z "Korwinem" do mego m.p. w Nagorzanach, a za parę dni przyjechał osobiście "Niebora", odebrał 2/3 tego sprzętu, pozostawiając mi 1/3 na wyposażenie do walki 3-ciej kompanii.

W końcu lipca 1944r. przyjąłem do spichrza maj. Nagorzany znaczną ilość broni zrzutowej: kilkanaście piatów, kilka r-k-omów, kilkadziesiąt stenów, pistolety "Lama". Broń tą wydałem w całości, wg rozdzielnika, zgłaszającym się po nią wysłannikom oddziałów AK. Głównie oddziałów dywersji.

Mój udział w przyjmowaniu zrzutów:

Wieczorem w dniu zrzutu z Dalechowicach-Bobinie (wiosna 1944r.) przeprowadziłem przybyłych wąskotorową kolejką do przystanku w Nagorzanach oficerów z Komendy Okręgu AK w Krakowie, w pobliże zrzutowiska. W końcu lipca 1944r. byłem wyznaczony wraz z p.por. Mieczysławem Zawartką ps. "Woźny" do przyjęcia zrzutu na terenie Nagorzan. Koncentracja zrzutowa odbyła się planowo. Dwa samoloty nadeszły. Noc była mglista, ale księżycowa. Samoloty krążyły długo nad oznakowanym latarkami elektrycznymi zrzutowiskiem, ale odeszły nie dokonawszy zrzutu.

W lipcu 1944r. zgodnie z rozkazami d-ców. powołałem pod broń oddział dyspozycyjny 3 kompanii AK, wyznaczając jego dowódcą "Skibę" p.per. Tadeusza Kowala. Zadaniem tego oddziału było prowadzenie działań bojowych, zanim po spodziewanych masowych zrzutach, zostanie powołana pod broń cała kompania. Oddział liczył 1/19 miał wykonywać bezpośrednie rozkazy d-cy kompanii, wg wytycznych d-cy baonu. Oddział dyspozycyjny kwaterował pod bronią około 10 dni w stodole st. Strzelca Lucjana Krzyka. Ps. "Majzel" w Nowym Brzesku, a potem u najstarszego wiekiem (ur. 1887r.) żołnierza I-go plutonu Wojciecha Palmączyńskiego ps. "Brzoza" też w Nowym Brzesku. W dniu 23 lipca 1944r. o godz. 23 policjant granatowy Stanisław Krzemiński- nasza wtyczka w posterunku okupanta, zawiadomił "Skibę" o zamierzonej za parę godzin ewakuacji posterunku. W dniu 24 lipca 1944r. we wczesnych godzinach rannych, "Skiba", wraz z 6 żołnierzami oddziału dyspozycyjnego 3-ciej kompanii AK, zaskoczył m. Grębocin ewakuujący się posterunek. Żandarm niemiecki podoficer nazwiskiem Link poległ w walce, zaś 10 policjantów granatowych (w tym kilku elewów m.in. Bereń) rzuciło po krótkim wahaniom broń. "Skiba", odebrawszy od nich broń (10 kb. 1 karabin 10-cio strzałowy i pistolet- te dwa ostatnie zostały zdobyte na Linku), oraz przyjąwszy przyrzeczenie milczenia na temat akcji, puścił ich do domów. Przyrzeczenia tego dotrzymali.

Oddział dyspozycyjny przybył dnia 24 lipca 1944 do Nagorzan. W Nowym Brzesku pozostał jeszcze sztudpunkt - żołnierze Wehrmachtu. Około godziny 22. przyjechał do Nagorzan oficer dywersji obwodu "Pelagia", por. Kazimierz Przybysławski ps. "Młot", mylnie przypuszczając, że będę mu mógł dokładnie określić aktualne m.p. d-cy 120 pp. AK kapitana "Sewora"- Romana Zawarczyńskiego, który właśnie w tym dniu przeniósł się na inną ze znanej nam dotychczas kwaterę. Około godziny 23. przyjechał konno do Nagorzan major "Malina"- Józef Bekota- d-ca 8-go pułku ułanów AK i zastępcą Inspektora "Tysiąca"- majora (potem podpułkownika) Bolesława Ostrowskiego. W tej sytuacji "Malina" dał "Młotowi", w imieniu Inspektora "Tysiąca" do przekazania "Sewerowi", rozkaz o natychmiastowym rozpoczęciu stanu "Czujności".

Ponieważ rozkaz ten został wydany w mojej obecności, zapytałem "Malinę" czy w ramach tego rozkazu mogę już wystąpić otwarcie i w imieniu Władz Polskich zająć Nowe Brzesko. "Malina" udzielił mi takiego pozwolenia. Nocą dnia 24 lipca 1944r. wyruszyłem z oddziałem dyspozycyjnym do Nowego Brzeska i o godzinie 3-ciej nad ranem dnia 25 lipca 1944r. wkroczyłem do miasta. Ponieważ w międzyczasie żołnierze "sztycpunktu" uciekli, więc zająłem miasto bez walki. Zabezpieczyłem centralę telefoniczną do naszej wyłącznej dyspozycji, jak również zabezpieczyłem mienie miejscowej Spółdzielni Wielobranżowej, a następnie opiekę nad nią przekazałem predestynowanemu do takiej funkcji K.B. z Gruszowa. Zarządziłem również kontrolowanie ruchu na szosie Koszyce Kraków i zatrzymywanie Niemców i osób podejrzanych o kontakty z Niemcami. Dnia 27 lipca 1944r. wpadły od strony Koszyc do Nowego Brzeska 4 samochody, wyładowane żandarmami i innymi formacjami niemieckimi. Była to godzina 6. rano. Na skraju miasta zatrzymał Niemców oddział L.S.B. pod d-ctwem Szczepanika, zmuszając ich do opuszczenia pojazdów i walki. Niemcy przebili się przez ten punkt oporu i ruszyli samochodami przez miasto, rzucając na oślep granaty i strzelając z broni maszynowej. Żołnierze oddziału dyspozycyjnego otworzyli do Niemców ogień ze stenów. Poległ wówczas żołnierz I-go plutonu AK. Kazimierz Amrogowicz ps. "Pik" (zwany z uwagi na wysoki wzrost "Łodyga") i ranne zostały 3 osoby cywilne. Niemców wg posiadanej przez nas (wykradzionej Niemcom przez wywiad AK) relacji, zostało zabitych w tej akcji 5-ciu. Niemieckiego dowódcy kpt. Carla jest w "Zbowidzie" w formie fotokopii; korzystał z niej jak wiadomo dr. Ważniewski w swojej pracy o walkach partyzanckich w powiecie pińczowskim.

Słysząc serie broni maszynowej, przybyłem w ciągu kilkunastu minut samochodem z Nagorzan do Nowego Brzeska (stacjonował u mnie zdobyczny samochód "Boruty 22"). W pewnej chwili, gdy oddaliłem się wraz z komendantem K.B. Janem ps. "Zefir" w kierunku zachodnim od Nowego Rynku, wjechał od strony Krakowa motocyklista niemiecki. Napadliśmy na miasto we dwóch z "Zefirem", rozbroili, odebrali motocykl i dołączyli do grupy zatrzymanych Niemców. Mimo żeśmy Niemców puścili wolno (odesłani zostali w kierunku Wawrzeńczyc skąd poszli do Igołomii), ponieważ nie mieliśmy co z nimi robić, a nie chcieliśmy strzelać do bezbronnych. Hitlerowcy zbombardowali tego dnia z samolotów Nowe Brzesko i rzucali ulotki w języku polskim o następującej treści: "Lotnictwo niemieckie odpowiada bandytom i ich pomocnikom w powiatach Miechów i Busko, którzy zakłócają bezpieczeństwo i porządek." W czasie bombardowania zabite zostały dwie osoby.

Dnia 30 lipca 1944r. Niemcy znów powtórzyli obrzucenie Nowego Brzeska płytkami zapalającymi. Większość mieszkańców opuściła miasto. Było rzeczą prawdopodobną, że przygotowują oni pacyfikację okolicy. W związku z tym na terenie Hebdowa nastąpiła koncentracja oddziałów B.Ch.- tak scalonych, jak i nie scalonych z A.K. Również i ja przybyłem z oddziałem dyspozycyjnym. Nie mieliśmy w ogóle broni maszynowej, jedynie steny i kb. Około godziny 11 dokonałem wraz z powiatowym komendantem L.S.B. Józefem Guzikiem ps. "Marek" osobiście zwiadu w płonącym po kolejnym nalocie, Nowym Brzesku. Udaliśmy się tam na rowerach. Stwierdziliśmy, że do miasta wjechali szperacze nieprzyjaciela na motocyklach z przyczepami. Rynek był spowity w dymach, więc nie zwrócili oni na nas uwagi. Poleciliśmy strażom ogniowym, pochodzącym spoza Nowego Brzeska, aby je z uwagi na własne bezpieczeństwo opuściły.

Niemcy wprowadzili do Nowego Brzeska dwie kompanie Wehrmachtu. Władysław Pasternak ps "Wir", gminny komendant L.S.B. z oddziałem 1/20 i ja z oddziałem 2/19, zajęliśmy stanowiska na zachodnim skraju kolonii Hebdów, dozorując przede wszystkim szosę Nowe Brzesko- Hebdów Kolonia. Niemcy na pewno nas widzieli i do godziny 14. nie zdecydowali się wyjść z Nowego Brzeska.

Około godziny 14 - dwa auta wyładowane Wehrmachtem wyruszyły w naszą stronę, a jednocześnie dwa samoloty typu "Storch" rozpoczęły ostrzeliwanie naszych obu oddziałów z niskiego pułapu. Poległ wówczas z oddziału L.S.B. Sendek Mieczysław ps. "Chodzisz". Więcej strat w ludziach nie było, bowiem gwałtowna burza jaka w tym momencie nadeszła, spowodowała całkowitą niewidoczność celów, tak dla nas, jak i nieprzyjaciela. Mimo ogromnej przewagi liczebnej , a przede wszystkim technicznej (samoloty) wroga i osób miejscowej ludności - aby nie narażać Kolonii Hebdów na jej spalenie przez Niemców, wkroczyliśmy od szosy, wykorzystując zarośla, jako zasłonę. Kilku mieszkańców ,którzy z Kolonii Hebdów do nas przybiegli, poinformowała nas, że Niemcy nie interesują się osobami cywilnymi, a tylko szukają partyzantów. Odszedłem wówczas z oddziałem dyspozycyjnym do Pławowic, zaś Niemcy wycofali się do Igołomii. Dnia 5 VIII 1944r. otrzymałem od "Niebory" rozkaz: opóźniać powrót npla od Koszyc na Wiślicę. W miejscowości Brańczyce zająłem placówkę po lewej stronie szosy Koszyce-Kazimierza. Po prawej stronie szosy oddział dywizji pod d-ctwem "Sieroty"- Stanisława Kozery. m.p. d-cy batalionu IV: Bejsce. Kiedy jednak npl. zaangażował przeciw nam broń pancerną (samochody pancerne), wycofaliśmy się. Ja z oddziałem dyspozycyjnym do Krzczanowa, gdzie otrzymałem rozkaz od zastępcy d-cy 120 pp. AK porucznika Jana Pszczoły ps. "Janczar", odprowadzenie oddziału do Nagorzan, rozbrojenie, zamelinowanie broni i przejście, aż do następnych rozkazów, znów do konspiracji. Rozkaz wykonałem tejże nocy. Gdy przyszliśmy do Nagorzan dnia 8 VIII 1944r. było już widno.

Szkolenie własne: w październiku 1944r. odbyłem w lesie kurs dowódców kompanii i batalionów.

Współdziałanie z armiami alianckimi:

Na początku sierpnia 1944r. przyjąłem do siebie w m. Nagorzany zestrzelonego lotnika angielskiego por. Jonnie Groenwalda. Lotnika tego z oparzeń leczył dr. Kuryła z Kazimierzy Wielkiej oraz moja siostra Wanda Thugutt, sanitariuszka.

Lotnik ten znajdował się w ewidencji żołnierzy Armii Alianckich, przebywających konspiracyjnie na terenie Rejonowego Inspektoratu AK "Maria". Był przedstawiony ppłk. "Tysiącowi", gdy ów w czasie objazdu Inspektoratu wstąpił do Nagorzan. Odwiedził go oficer propagandy Inspektoratu kapitan Walenty Adamczyk ps. "Granit" w towarzystwie por. Jana Maniaka ps. "Mar" z Wielgusa oficera B.Ch. Odwiedzał go kilkakrotnie porucznik "Niebora" dowódca IV batalionu AK (Stanisław Padło). W styczniu 1945r. lotnika tego przyjęła Armia Radziecka i powrócił on szczęśliwie do swej ojczyzny, skąd rodzina moja otrzymała pismo od niego, że powrócił zdrowo do swego kraju i rodziny.

W dniu 23 X 1944r. d-ca mój "Niebora" przysłał do mnie do Nagorzan grupę zwiadowców Sowieckich: 4 oficerów sowieckich i 2 żołnierzy Armii Kościuszkowskiej, jako tłumaczy. Szli wykonać jakieś zadanie w okolicy Krakowa. Byli uzbrojeni w pistolety maszynowe i broń krótką. Przyprowadził ich do mnie kapral "Wicher" Józef Podsiadło z IV batalionu AK. Po dwóch dniach pobytu w Nagorzanach i nawiązaniu dalszych kontaktów, odprowadził ich mój żołnierz, plutonowy z cenzusem "Twardy" Stanisław Petersen (nazywany "Rudek")- na kontakt do Adolfa Krawczyka ps. "Zawodziński" w Marcinkowicach. Zwiadowcom tym wręczyłem wykonane przez mego żołnierza Witolda Cęckiewicza (obecnie profesora Politechniki w Krakowie), plany okopów niemieckich w skali 1:5000 na linii Śmiłowice-Gruszów. Jesienią 1944r. umieściłem zbiega z niewoli niemieckiej, lekarza sowieckiego "Griszę" u d-cy plutonu AK B.Ch. podległej mi kompanii Józefa Jędrzejkiewicza zamieszkałego na Kolonii Hebdów. Przebywał u niego do stycznia 1945r. Przejęła go Armia Radziecka. Jesienią 1944r. otrzymałem awans na porucznika rezerwy. Zgodnie z wnioskami d-cy 106 DP AK z 1944r. otrzymałem już po wojnie legitymacje na Krzyż Walecznych i Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami. Odznaczenia te zostały mi przez MON zweryfikowane. Rada Państwa nadała mi Krzyż Partyzancki, oraz Medal Zwycięstwa i Wolności.

DODATKOWA INFORMACJA DOTYCZĄCA ŻOŁNIERZY ODDZIAŁU DYSPOZYCYJNEGO 3 KOMP. AK.

1. W rozbrojeniu posterunku w Grębocinie dnia 24 lipca 1944r. zanim zdobyto wówczas broń, bezpośredni udział wzięli: p.por. "Skiba", sierż. "Kolba", sierż."Turkuć", plutonowy "Twardy", st. Strzel. "Sosna", st. Strzel. "Zorza", strzelec "Sęp".

Pewne strzały z pistoletu "Sten" do psa policyjnego oddał st. Strzelec Ludwik Drąg ps. "Zorza" z II plutonu AK-BCH.

Żandarm niemiecki Link uciekał strzelając z 10-cia karabinu. Gdy udało mu się znaleźć poza zasięgiem Stenor trafił go śmiertelnie ze zdobytego właśnie na policjantach karabinu, strzelec z I-go plutonu AK - Henryk Mackiewicz ps ."Sęp".

2. W dniu 27 lipca 1944r. rano, jedynie część żołnierzy oddziału dyspozycyjnego 3 kompanii AK zdołała zorientować się w sytuacji bojowej, zająć stanowiska ogniowe i ostrzelać Niemców, którzy po walce na wschodnim przedmieściu z oddziałem L.S.B., z dużą szybkością, strzelając na oślep, przejechali przez Nowe Brzesko w kierunku Krakowa.

Byli to przede wszystkim:
Sierżant I plutonu AK Tadeusz Biernacki ps. "Kolba"
St. Strzel II plutonu AK-BCH Stanisław Koza ps. "Sosna"
St. Strzel II plutonu AK-BCh Ludwik Drąg ps. "Zorza"
Strzelec I plutonu AK Kazimierz Amrogowicz ps. "Pik" ("Łodyga")- poległ wówczas z cenzusem

3. W końcu lipca 1944r. "Kolba", "Sosna" i "Zorza", jako żołnierze 3 kompanii AK, ale Stanowiący rezerwę Batalionu Szturmowego, zdobyli broń i przeszli do Batalionu Szturmowego 106 DR AK.

afularski.blogspot.com   Bohdan Thugutt   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/ludzie/rp1944/t/thugutt_bohdan/art04.php