Nigdy nie bała się pracy, marzyła o sukcesie
Aniela Duś
|
(...) |
Proszowice, 18-03-2004
Każdy człowiek na ziemi ma swoje miejsce do którego chętnie powraca, gdzie czuje się wolny i zrealizowany. Jedni znajdują go bardzo szybko, inni na jego poszukiwanie przeznaczają całe życie- tak mówiła nieżyjąca już Aniela Duś z Nowego Brzeska, opowiadając historię swojego życia.
Pani Aniela urodziła się na początku ubiegłego stulecia w Przybysławicach, małej wsi w gminie Nowe Brzesko. Życie mieszkańców toczyło się wówczas zwyczajnie ograniczając się do pracy na roli. Nikt nie myślał o sukcesach, poprawie warunków życia, czy polityce.
Odzyskana przez Polskę niepodległość nie robiła na nikim większego wrażenia. Pani Aniela skończyła tylko cztery klasy szkoły podstawowej, gdyż po śmierci matki jako najstarsza musiała przejąć obowiązki opieki na młodszym rodzeństwem. Nigdy nie bała się pracy, marzyła o sukcesie.
W połowie lat dwudziestych wyszła za mąż i wyjechała wraz z mężem do Wygnanowa, tam próbowała znaleźć siebie i zrealizować swoje plany. Stary drewniany dom przykryty strzechą był ich domem, a przydomowe pole jedynym źródłem utrzymania.
Te ograniczone możliwości nie zapewniły sukcesu, ale kazały szukać dalej. W 1938 roku państwo Dusiowie sprzedali swój dom i przenieśli się na Podole. Tam kupili nowy dom, pole, a przez swoją ciężką pracę i dobre warunki zaczęli pomnażać swój dobytek. Pod względem ekonomicznym żyło im się coraz lepiej, tylko narzekali na brak przyjaciół. Na Podolu mieszkało bardzo mało Polaków, a zamieszkujący tu Ukraińcy byli źle nastawieni do obcokrajowców, i poza tym mieli zupełnie inna mentalność.
Bardzo szybo o tym przekonał się brat Pani Anieli podczas odwiedzin. Szukając domu siostry porozmawiał z jedną z ukraińskich dziewcząt, co było źle przyjmowane, gdyż na rozmowę z kobietą mógł sobie pozwolić tylko mężczyzna mający wobec niej poważne zamiary, już wieczorem dali oni wyraz swojej niechęci wybijając okna w domu.
Wśród Ukraińców Dusiowie mieli również przyjaciół. Kiedy lokalne stosunki stały się już bardzo zaognione jeden z nich poradził, aby zabrali ze sobą to co mogą i uciekali, a on zajmie się resztą do ich powrotu. Zabrali ze sobą trochę osobistych rzeczy, pieniędzy i wrócili do Nowego Brzeska. Po zakończeniu II wojny światowej, na wschód nie mieli już po co wracać, więc jako repatrianci wyjechali na zachód, na ziemie odzyskane.
Tam otrzymali poniemieckie gospodarstwo i zaczęli wszystko od nowa. Trwało to kolejne sześć lat, w tym czasie mąż pani Anieli poważnie chorował, a ona sama nie radziła sobie z gospodarstwem. Postanowili więc zostawić wszystko i wrócić ponownie do Nowego Brzeska. Plany szybko zweryfikowała śmierć męża, pani Aniela została sama. W niecałe pół roku później zmarł także jej brat pozostawiając żonę i pięcioro dzieci. Wówczas postanowiła pomoc bratowej.
Trwało to kolejne kilka lat. Pani Aniela wychowywała samotnie dzieci. Gdy chłopcy się usamodzielnili wyjechała i wyszła ponownie za mąż. Małżeństwo to było krótkie, bo mąż wkrótce zmarł i Pani Aniela wróciła ponownie do Nowego Brzeska i zamieszkała u jednego z synów swojego brata.
Wtedy dopiero uświadomiła sobie, że tak naprawdę to tu jest jej miejsce, którego szukała całe życie i tu już została do końca swoich dni.
Joanna Dziwiszewska
|
|
|