W obronie Enklawy - 5 sierpnia 1944

(fot. zbiory IKP)

RP 1944, 4-08-2014

Zachowaj mnie, Boże, bo uciekam się do Ciebie,
mówię do Pana: "Tyś jest Panem moim".
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem,
to On mój los zabezpiecza.

Ps 16 (15), 1-2a i 5. 7-8. 9-10. 11 (R.: por. 1)

     Obszar Rzeczpospolitej Partyzanckiej 1944 - Enklawy Kazimiersko-Proszowickiej, która powstała w lipcu 1944 był solą w oku dla Wehrmachtu gdyż blokował ruchy wojsk frontowych przeciwnika i ich zaopatrzenie, utrudniał obronę linii Wisły. Niemcy usiłowali ponownie kontrolować ten obszar i aby to robić doprowadzili do: bombardowania Nowego Brzeska, pacyfikacji Opatowca, zgromadzenia znacznej ilości żołnierzy i sprzętu z zamierzeniami obronno - logistycznymi.

     5 sierpnia wojska hitlerowskie ruszyły w środek "Republiki" na Skalbmierz. Początkowo miasta bronił 2 batalion 120 pp AK Ziemi Pińczowskiej pod dowództwem Romana Moskwy. Partyzanci nie wytrzymali naporu Niemców i zostali wyparci z miasta . Wehrmacht przystąpił do pacyfikacji Skalbmierza. Na ratunek mieszkańców pospieszył oddział AK Franciszka Kozłowskiego "Brzozy II" do walki dołączyły oddziały AL. pod dowództwem kpt. Zygmunta Bieszczanina, a następnie inne oddziały BCh i AK. Bój o Skalbmierz trwał wiele godzin, walczono bez pardonu z użyciem bagnetu, dochodziło do walki wręcz.

Żołnierze niemieccy w natarciu lato 1944
(fot. Ostatnie lata Wehrmachtu na froncie wschodnim 1943-1945)

     Cmentarz skalbmierski przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk. Około godziny 17 z pomocą walczącym polskim partyzantom przybyły wezwane przez oddziały BCH dwa radzieckie czołgi. Obrońcy Skalbmierza utworzyli dwie kolumny szturmowe które nacierały na okupanta. Niemcy widząc zmasowane natarcie obrońców miasta i użycie broni pancernej wycofali się z miasta i opuścili granice enklawy kazimiersko - proszowickiej.

     Bitwa Skalbmierska pokazała wspólną walkę wszystkich polskich grup partyzanckich. Brało w niej udział około 350 partyzantów z BCH, 120 partyzantów z AK, 100 partyzantów z AL. W walce zginęło 21 partyzantów w tym 2 oficerów i 5 podoficerów, nieprzyjaciel stracił około 60 żołnierzy. Hitlerowcy zamordowali dziesiątki mieszkańców Skalbmierza i Szarbi spalili wiele budynków.

Julian Słupik ps. Boruta 22
(fot. archiwum IKP)
     W cieniu bitwy Skalbmierskiej w dniu 5 Sierpnia na południu Powiatu Proszowickiego tego samego dnia pomiędzy Koszycami, a Nowym Brzeskiem na górze zwanej Jaksicką Polski Ruch Oporu na wskutek wydarzeń, do których doszło w Skalbmierzu blokował trakt komunikacyjny. Nagle okazało się że od strony Koszyc dobiega dźwięk silników samochodowych. Ciężarówki wypełnione były niemieckimi żołnierzami. Kierowcy samochodów jadąc pod górę włączyli pierwsze biegi, a ich silniki zaczęły pracować dużo głośniej, maszyny poruszały się w ślimaczym tempem.

     Polscy partyzanci szybko zrozumieli że błyskawicznie trzeba odwrócić front uderzenia. Gdy przeciwnik znalazł się w kleszczach i już nie mógł zawrócić, na omówiony sygnał polskiego dowódcy z wykopów zapluły smugowymi pociskami kule z erkaemów. Niemieckie pojazdy zasypane gradem ołowiu hamowały ukosem inne rzucało na boki jeszcze inne próbowały wyrwać się ze strefy ognia. Niemcy w panice odpowiedzieli ogniem na ślepo. Padały komendy "Aussteigen!". Na rozkaz polskiego dowódcy "granatami" pojawiły się pierwsze wybuchy, trzask baków, dym i kurz. Po chwili padła druga seria rzuconych granatów, cały odcinek drogi zmienił się w piekło, dym wgryzał się w gardło polskim obrońcom, a oczy mocno łzawiły czuć było smród palonej gumy, powietrze rozrywane było wybuchami amunicji.

     Gdy jeden z polskich plutonów zbiegał po zboczu zaskokami w podskokach, a niemieckie cekaemy na nich skupiły ogień. Za wykopów słychać było komendę "w tyralierę". Ludzie Niebory wykonali rozkaz z głośnym "hurra!". Niemcy ogłuszeni siła ognia i odwagą Polaków szybko wycofali się pozostawiając rannych i zabitych na polu walki.

Wszystko nietrwało dłużej niż kwadrans. Dowódcy sekcji po akcji schodzili się na odprawę, inni partyzanci zwlekali ciała zabitych hitlerowców z szosy, tłumili ogień, liczyli i opatrywali rannych.

Jaksice, widok na drogę, która poruszali się Niemcy w pobliżu zginął Juliusz Włoch ps. "Czarny"
(fot. Tomasz Stężała) [4.08.2014]

     Rozkaz dowódcy: wysłać łączników do Kazimierzy Wielkiej na przełaj wraz z jeńcami, wcześniej ich opatrzyć w Koszycach u miejscowego lekarza, bronić swoich pozycji i granic, czekać na pluton minerów którego zadaniem jest zaminowanie drogi na Kraków. Po kwadransie dźwięk sygnału z telefonu. -Słucham - odpowiedział telefonista ,po chwili "Niebora" chwycił słuchawkę. - Dowódca batalionu porucznik "Niebora". - Tu Brzesko ...kolumna niemieckich samochodów pancernych wzmocniona piechotą porusza się od strony Wawrzeńczyc. -"Niebora", rozumiem, jak przejdą przez Brzesko sygnalizujcie rakietami. - Brzesko, w porządku niech wam Bóg sprzyja.

     Po chwili padały kolejne komendy dla dowódców sekcji, plutonów - alarm. Minęło kolejne kilka minut gdy pojawiła się czerwona rakieta - przeszli przez Brzesko.

     Tym razem pierwsze pojazdy opancerzone w kolorze piasku z pręgami z trudem wspinały się po spiętrzonym wzgórzu u wiślanej doliny od strony Dolan. Za nimi podążały motory, których terkot roznosił się po okolicy w kolumnie poruszały się też cztery ciężarówki wypełnione żołnierzami, które na dachach szoferek miały osadzone karabiny maszynowe.

     Tymczasem obrońcy wzgórza ukryci w wykopach po bokach szosy, w krzakach, przydrożnych rowach za workami z piasku czekali gotowi, aż przeciwnik podjedzie bliżej. Wpierw za worków zaiskrzyły długie serie kul, a potem z boków szosy. Ześrodkowany ogień nakrył kolumnę Wehrmachtu, która zygzakowała. Wśród Niemców widać było zdezorientowanie. Przeciwnik na ślepo odpowiedział ogniem po zboczach. Niemieckie pojazdy opancerzone nie mogąc znaleźć sobie dogodnego miejsca i pola do strzału musiały się dogodnie ustawiać. Zatrzymały się w miejscu, piechota niemiecka szybko tworzyła kolumny. Żołnierze "Niebory" szykowali się do strzałów z panzerfaustów w stronę pojazdów pancernych przeciwnika.

Jaksice, zarosnięte krzakami miejsce gdzie zginął "Czarny"
(fot. Tomasz Stężała) [4.08.2014]

     Po chwili rozkaz i słychać było gwizd pocisków które odpalone z różnych miejsc pomknęły w stronę kanonierek "...dwa z pocisków trafiły w chłodnicę buchnęły czarne grzyby dymu z ropy i płomieni; trzeci zerwał gdzieś gasienicę, wóz kręcił się jak upadły chrabąszcz". -Granatami!- Padł rozkaz. - Koncentrować ogień na piechocie! Po chwili błysk ognia, wybuchy, trysnęły fontanny ziemi i czarnego dymu.

     Uderzenie żołnierzy "Niebory" było na tyle silne i skuteczne, że kolumna niemiecka utknęła w miejscu. Gniazda karabinów maszynowych przeciwnika zaczęły wstrzeliwać się, wymacując stanowiska powstańców. Obrońcy Wzgórza Jaksickiego zdali sobie sprawę, że maja doczynienia z dobrze wyszkolonym żołnierzem. Przeciwnik pomimo ostrej wymiany ognia zaczepiał unieruchomione maszyny i brał je na hol, wycofywał się z pułapki. Niemieccy strzelcy karabinów maszynowych "...wydzieliły już sobie sektory ognia, tudzież piechoty, wciśniętej w ziemię osłaniając kolumnę pierścieniem...". Piechota przeciwnika odskokami wycofywała się od czoła pułapki.

     Wehrmacht w tej potyczce pozostawił "2 samochody ciężarowe, 1 samochód osobowy marki "Mercedes", 2 motocykle i 1 LKM - wzór 42, kilka skrzynek amunicji i granatów, kilkanaście hełmów, wiele map i dokumentów" za jednym z pojazdów leżało ciało zabitego niemieckiego oficera, który wyskakiwał z niego. Ustalono że był to podpułkownik. "Wstążka Żelaznego Krzyża lepiła się od krwi" z jego mapnika wynikało, że to oddziały Wehrmachtu przerzucone z Bolonii. Czterech rannych esesmanów hitlerowcy zostawili na polu walki resztę zabrali. Ustalono też, że kolumna przeciwnika wchodziła w skład formacji o nazwie SONDERABTEILUNG (czyt. oddział specjalny) i w tych rejonach prowadziła "...rozpoznanie dróg i bezpieczeństwa na nich w celu umożliwienia marszu większym jednostkom zmotoryzowanym...".

     "Obrońcy Wzgórza Jaksickiego" uświadomili sobie, że należy spodziewać się marszu większych jednostek przeciwnika. Dowódca IV batalionu 120 pp Piechoty Ziemi Pińczowskiej porucznik "Niebora" wraz dowódcami plutonów podjął decyzję o okopaniu się nieco dalej od miejsca pierwszego boju. Sygnały, które docierały z Wawrzeńczyc i Nowego Brzeska mówiły, że pod wzgórze podąża III rzut przeciwnika znacznie silniejszy. Kolumna niemiecka wyposażona była w ciężkie wozy pancerne, transportery gąsienicowe, pojazdy do torowania drogi i piechotę. Przeciwnik uderzenie poprzedził rozpoznaniem lotniczym.

grób Janusza Włocha ps. Czaarny poległego w bitwie pod Jakcicami na cmentarzu w Książnicach Wielkich
(fot. zbiory autora)
     Dowódca obrony wzgórza wraz ze swymi żołnierzami zdawał sobie sprawę, że nie może liczyć na posiłki, gdyż wieści od "Sewera" (Zawarczyński Roman - Dowódca 120pp AK Ziemi Pińczowskiej) wykluczały taką możliwość - toczył się bój o Skalbmierz. Duże wsparcie dla "Niebory" stanowili dowódcy plutonów, byli to żołnierze września z 1939 roku, podoficerowie, którzy walczyli na regularnym froncie. Tu należy wymienić Juliana Słupika ps. "Boruta 22", Bolesława Czarneckiego ps. "Enrill".

     Nie bez znaczenia pozostawała sprawa młodych żołnierzy, partyzantów. Jak zniosą bitwę na śmierć i życie (ci młodzi chłopcy znaleźli się w szeregach IV batalionu 120pp AK Ziemi Pińczowskiej zadaniem ich nie była regularna walka frontowa, a doskakiwanie, kąsanie i szarpanie oddziałów tyłowych przeciwnika). Czy ci młodzi ludzie zdadzą egzamin z Polskości?

     W czasie oczekiwania na przeciwnika obrońcy Góry Jaksickiej uzupełniali amunicje, wzmacniali nowe miejsce obrony, zakładali miny na wąskim przepuście, które dotarły z Kazimierzy Wielkiej. Dowódca IV batalionu w nowym miejscu obrony przewidywał związanie ogniem w pierwszym etapie walki broni pancernej przeciwnika przez użycie granatników przeciwpancernych. W etapach następnych wykorzystanie min i granatów, wreszcie pofałdowanych pól, lessowych kop ziemi, bezdroży pozwalających na długą obronę i bezpieczny odskok w kierunku na zachód i północ tak aby nie dać się przycisnąć do Wisły.

     Przeciwnik pojawił się po kilku godzinach od II -go starcia I zachowywał dużą ostrożność. Jego pojazdy pancerne zatrzymały się w miejscu ostatniego boju, nastąpił wystrzał z działa w kierunku wraku samochodu, który rozprysł się, serie z broni maszynowej, to wszystko pokazało, że przeciwnik jest przygotowany dobrze do walki i posiada znaczną przewagę.

     Piechota niemiecka wyciekała bokami formując tyralierę na zboczach oraz górą wzgórza tak aby rozproszyć ogień polskich partyzantów, jeden z wozów opancerzonych przeciwnika parł do przodu jego kule biły ostro po zboczu. Po chwili wybuch miny Niemcy stracili pojazd gąsienicowy, po chwili świst pocisków z granatników ręcznych, z których strzelali partyzanci, pozwoliło to unieruchomić kolejne maszyny, śmignęły butelki z benzyną... Padła komenda - "wycofać się!"

     Ogień przeciwnika był na tyle silny że obrońcy Góry Jasickiej zmuszeni byli do wycofania się z zajmowanych pozycji obronnych. Odskoki były realizowane z upartą obroną gdyż teren obfitował w liczne miejsca, w których można było bronić się dłużej i skuteczniej. W niektórych miejscach dochodziło do walki na bagnety i wręcz, dobrze spisywała się osłona tyłowa IV Batalionu, która silnie kąsała szpice natarcia przeciwnika.

     Słońce zachodziło, zaczęło "mroczeć", amunicja i granaty kończyły się, ogień po obu stronach słabł. Niemcy zdawali sobie sprawę, że nie mogą walczyć w ciemnościach gdyż to może okazać się dla nich zgubne ze względu na nieznajomość terenu. Zmrok sprzyjał powstańcom, którzy tkwili w obronie. Milkły strzały po obu stronach, kończyła się bitwa o Górę Jasicką. Straty, które batalion poniósł realizując tak ciężkie zadanie nie były duże jednak nie obyło się bez nich.

     Bitwa pod Jaksicami udowodniła wolę walki przedwojennego pokolenia młodych Polaków, wielu z nich miało wtedy naście lat i to coś w sobie co każe im walczyć. Zapewne walczyli z przekonaniem, że to co robią jest słuszne. Jednak przyszłość, która nadchodziła nie oznaczała dla nich Lauru Chwały i Zwycięstwa.

opracowanie: Paweł Staniszewski   

(fot. zbiory IKP)


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Janusz Gmitruk; Konspiracyjny ruch ludowy na kielecczyźnie; wydanie II; Warszawa 1985
  2. Alina Fitowa; Bataliony Chłopskie w Małopolsce 1939-1945
  3. Janusz Gmitruk; Boje Polskie 1939-1945. Przewodnik encyklopedyczny; Bellona 2009
  4. Andrzej Braun; Rzeczpospolita chwilowa
  5. Od odwrotu do klęski. Ostatnie lata Wehrmachtu na froncie wschodnim 1943-1945

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/rp44/art/20140804wobronie/art.php