Klęska ''Feldjagerkorps'' pod Jaksicami

Stanisław Padło ps. Niebora (fot. zbiory IKP)

Proszowice, 3-08-2009

miejsce akcji: Jaksice; czas akcji: 5 sierpnia 1944 rok

     Opis akcji sporządzony przez ppor. Stanisława Padło ps. "Niebora" dowódcy IV Batalionu 120 Pułku Piechoty 106 Dywizji Armii Krajowej - starcie pod Jaksicami 5 sierpnia 1944 roku.

Od strony wsi Dolany zbliżała się do Jaksic niemiecka kolumna samochodowa złożona z kilku wozów ciężarowych z wojskiem, poprzedzana samochodem koloru ochronnego, w którym jechali oficerowie i dwoma motocyklami. Niemcy jechali pewnie, nieubezpieczeni, widocznie niczego groźnego nie spodziewali się na trasie jazdy, a przynajmniej we wsi Jaksice. Czołówka niemiecka dojechała do przeszkody zbudowanej z kilku chłopskich bron, rzuconych do góry gwoździami za zakrętem szosy i zatrzymała się. Natychmiast została zasypana gwałtownym ogniem oddziału "Boruty", w wyniku czego zostały zdobyte: samochód osobowy, motocykle i jeden samochód ciężarowy. Niemcy z samochodu osobowego i motocykli, przeważnie ranni, dostali się do niewoli. Żołnierze niemieccy, jadący w samochodach ciężarowych, zeskoczyli z wozów i próbowali się rozwinąć w opłotkach, ale niedogodny teren nie pozwolił im uszykować się do walki, zaczęli więc wycofywać się pośpiesznie do środka wsi, gdzie były większe możliwości rozwinięcia swych sił.

     Nadszedł pluton "Enrilla". "Boruta" szybko zapoznał d-cę plutonu z sytuacją i rozkazał nacierać wzdłuż szosy w kierunku wsi Dolany. Zastępca "Boruty" - "Sierota" - próbował w tym czasie odciąć Niemcom odwrót na południowo-zachodnim skraju wsi Jaksice. Tu się okazało, że mamy do czynienia nie ze służbami, ale z frontowym żołnierzem niemieckim. Już w pierwszej fazie walki tylne człony nieprzyjaciela szybko zorganizowały prowizoryczną obronę w rejonie folwarku Jaksice. Wychylające się z opłotków grupki żołnierzy "Sieroty" zostały przywitane tak silnym ogniem karabinów maszynowych, że musiały zalec w terenie.

niekompletny oddział dysp. 2 kompanii Lipiec 1944 fot. M. Figierowicz (fot.sq6ad.prawo.uni.wroc.pl)
     Odcięcie Niemcom drogi odwrotu zostało w ten sposób udaremnione. Natarcie plutonu "Enrilla" początkowo rozwijało się pomyślnie i szybko, gdzieś do połowy wsi. Tu jednak Niemcy zatrzymali się i stawili plutonowi silny opór, zasypując go ogniem pistoletów i karabinów maszynowych. W rezultacie pluton, podobnie jak oddział "Sieroty", zaległ w terenie. W tym gorącym momencie walki przyjechałem do Jaksic. Na pętli szosy spotkałem ppor. "Pętaczka", pchor. "Rysia" i kpr. "Jastrzębia" (rekonwalescent z oddziału partyzanckiego "Skok"), którzy mnie poinformowali o sytuacji. "Boruta" w tym czasie znajdował się gdzieś po prawej stronie szosy.

     Zbiegłem z kolegami z pętli na dół i rowem dostałem się do plutonu "Enrilla". Na środku szosy leżał "Czarny" i strzelał z LKM-u do Niemców ukrytych w ogródkach, w sadach za drzewami, w plantacjach tytoniu, za węgłami zabudowań gospodarskich. Obok w rowie leżał "Enrill" i głosem oraz znakami podciągał pluton na swoja wysokość. Krótka rozmowa z "Enrillem". Nie można czekać aż Niemcy się zorganizują i przeciwuderzą. Natychmiast nacierać!

- Naprzód! - krzyczy "Enrill".
- Naprzód, naprzód, naprzód! - powtarzają żołnierze leżący w tyralierze.

      Cały pluton poderwał się z krzykiem "hurra!" i ruszył do szturmu. Niemcy nie wytrzymali nerwowo - poderwali się i zaczęli szybko wycofywać się w kierunku folwarku Jaksice na plecy swojej obrony. Była to doskonała okazja zadania im poważnych strat. Wystarczyło się zatrzymać na chwilę i ogniem zdziesiątkować wycofujących się Niemców, którzy nie zachowywali żadnej ostrożności.

zdobyty pod Jaksicami Mecredes, na pierwszym planie siedzą "Szreniawa" i "Bej" Lipiec 1944 fot. M. Figierowicz (fot.sq6ad.prawo.uni.wroc.pl)
     Cóż, kiedy już nikt nie słuchał rozkazów. Wszyscy biegli, w biegu strzelali i dalej biegli. Nawet "Czarny" zamiast leżeć i strzelać wzdłuż szosy, biegł także ze swoim "MG". Szyk plutonu przekształcił się w jakiś niesamowity rój, sunący za Niemcami. Można tu było podziwiać brawurę i zaciętość siedemnasto- i osiemnastolatków i równocześnie stwierdzić niedostatki ich wyszkolenia bojowego.

     U zachodniego wylotu wsi pluton został zatrzymany ogniem broni maszynowej rejonu folwarku i zbocza po północnej stronie drogi. Kontynuowanie natarcia w otwartym terenie naraziłoby oba oddziały na poważne straty w ludziach.

W tej sytuacji po krótkiej wymianie strzałów oddziały wróciły na pozycje wyjściowe.

     W pętli jaksickiej zameldowałem : "Sewerowi" o odparciu oddziału niemieckiego, a następnie wróciłem do mojego miejsca postoju. W wyniku walki wzięliśmy do niewoli 2 rannych oficerów i 2 żołnierzy. Rannych odstawiono zaraz do Koszyc, gdzie lekarz koszycki, dr Jan Bolt, udzielił im pomocy, po czym jeńców przekazano Kmdt. Korpusu Bezpieczeństwa pow. pińczowskiego. Prócz wymienionych Niemcy ponieśli straty w rannych w liczbie kilkunastu, których z dużym wysiłkiem zdołali ewakuować.

     Na nieprzyjacielu zdobyto: 2 samochody ciężarowe, 1 samochód osobowy marki "Mercedes", 2 motocykle i 1 LKM - wzór 42, kilka skrzynek amunicji i granatów, kilkanaście hełmów, wiele map i dokumentów. Dokumenty i rozkazy wraz z raportem przekazałem "Sewerowi", zostawiając sobie komplet map powiatu pińczowskiego i miechowskiego. Z przeczytanych rozkazów dowiedzieliśmy się, że z nami walczył oddział niemiecki "Feldjagerkorps", świeżo przerzucony z frontu włoskiego spod Florencji do Krakowa, dowodzony przez mjr. Willi Wehrmaiera.


Opis ze strony internetowej sq6ad.prawo.uni.wroc.pl

opracowanie:Andrzej Solarz   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/rp44/wspomnienia/20090803jaksice/art.php