Początki Rzeczpospolitej Partyzanckiej 1944 - zasadzka pod Sielcem

(fot. ikp)

10-08-2018 Fragmenty wspomnień nieznanego uczestnika.

Andrzej Solarz   

[...] Powołane odziały "ODP" i "OP" zaczęły przeciwdziałać okrucieństwu władz okupacyjnych. Zaczęto rozbrajać posterunki żandarmerii niemieckiej, policji ukraińskiej i granatowej, ekspedycje karne oraz wszelkie oddziały niemieckie pojawiające się w terenie. Główną rolą rozbrajania posterunków było: likwidowanie zbrodniarzy hitlerowskich (katów), przepędzenie panoszących się Niemców oraz pozyskiwanie tak cennej broni i amunicji, której w tym czasie było nam brak. Po kilku udanych akcjach jak: rozbrojenie sztycpunktu w Czarnocinie i uwolnienie 13 osób aresztowanych oraz rozbicie ekspedycji karnej (22.07.1944 r.), rozbrojenie żandarmerii i policji granatowej w Nowym Korczynie (24.07.1944 r.), rozbrojenie żandarmerii i policji granatowej w Działoszycach w sile: 4 żandarmów i 36 policjantów granatowych wziętych do niewoli oraz zdobyto 2 wozy broni i amunicji (26. 07. 1944 r.). Akcja ta toczyła się bez strzału, przy dźwiękach akordeonu. Po tak udanych akcjach Niemcy zaczęli panicznie się bać polskich partyzantów. Wyżej wymienione walki toczyły się na terenie powiatu pińczowskiego. [...]

Niepowodzeniem naszym było nieudane rozbrojenie posterunku żandarmerii niemieckiej w Kazimierzy Wielkiej. Po nieudanej akcji postanowiono odciąć posterunek od światła, wody i dostępu do żywności, pozostawiając im tylko telefon w celu podsłuchu, aby można wiedzieć co będą dalej robić. Pierwsza wiadomość z podsłuchu telefonicznego: żandarmi proszą o pomoc. Druga wiadomość: żandarmeria z Miechowa przyrzeka pomoc i każe czekać. Wcześnie rano 26.07.1944 r. ppor. "Sokół" (Pudo Franciszek) przemieszcza swój oddział ODP w sile 1+26 do Sielca koło Skalbmierza. Rozmieszcza oddział w ogrodzie dworskim tuż przy szosie Kazimierza-Skalbmierz i czeka na dalsze wiadomości. Będąc na śniadaniu otrzymujemy wiadomość, że kilka samochodów znajduje się w Skalbmierzu, drugą wiadomość, że żandarmi w Kazimierzy szykują się do wyjazdu. Ppor. "Sokół" dla umocnienia wzywa oddział PKB z gminy Boszczynek. Od Kazimierzy jedzie samochód osobowy, który zostaje, zatrzymany, w nim dwóch Niemców po cywilu. Samochód został odesłany do sąsiedniej wsi Zakrzów, a Niemców zabrano do niewoli.

W godzinach południowych zameldował się wezwany odział PKB o sile 1+12, którym dowodził ppor. "Stal" (Jaśtal Henryk). Za chwilę od strony Kobylnik nadszedł oddział ODP "Grom", który liczył 1+22. Dowódcą był podchorąży "Buńko". W okolicy panował spokój. W oczekiwaniu na dalsze wiadomości ppor. "Sokół" chodził niespokojny, zapoznawał się z terenem, wybierał stanowiska dla broni maszynowej, wzmacniał obserwację w kierunku Kazimierzy Wielkiej i Skalbmierza. O godzinie 14.00 ppor. "Sokół" dał rozkaz zajęcia uzgodnionych stanowisk w ogrodzie dworskim. Jedną grupę z rkm obsługiwanym przez Strzelca "Róża" (Uszko Stanisław) i amunicyjnego strzelca "Dzika" (Borek Władysław) skierował w kierunku Kazimierzy Wielkiej, a drugą grupę z rkm obsługiwanym przez Strzelca "Longinus" (Pudo Józef) i amunicyjnego strzelca "Tulipan" (Pasztal Jan) w kierunku Skalbmierza.

O godz. 15.00 otrzymujemy wiadomość telefoniczną, że od strony Skalbmierza w kierunku Sielca jedzie kilka samochodów z wojskiem niemieckim. Ppor. "Sokół" postawił swój oddział w stan gotowości, a gońcem powiadomił dowódcę oddziału "Grom" o ukazaniu się Niemców. Po alarmie "Sokoła" pojawiły się samochody niemieckie od strony Skalbmierza zatrzymując się około jednego kilometra od naszych stanowisk. Odział "Grom" zajął stanowiska na prawym skrzydle. Ponieważ niewielka odległość dzieliła nas od zatrzymanych samochodów można było ich policzyć. Były 3 samochody ciężarowe, na każdym samochodzie około 30 żołnierzy z gotową bronią do strzału, oraz 1 samochód osobowy. Z uwagi na liczebność wroga zdawaliśmy sobie sprawę, że walka będzie bardzo trudna. Gotowi czekaliśmy na rozkaz uderzenia. Nagle usłyszeliśmy warkot samochodów od strony Kazimierzy Wielkiej. Dowódca "Gromu" daje rozkaz zmienić front i czekać na otwarcie ognia rkm-u.

Trzy samochody ciężarowe dojeżdżają na wysokość lewego skrzydła od strony Kazimierzy Wielkiej. Na wysokości kapliczki stojącej przy szosie znajdował się rkm obsługiwany przez strz. "Różę" i amunicyjnego strz. "Dzika". Oni to piersi na rozkaz "Sokoła" otworzyli ogień do nadjeżdżających samochodów, a za nimi posypały się serie z pistoletów maszynowych. Pierwszy samochód wpadł do rowu przydrożnego z zabitym kierowcą i płonął w ogniu. Niemcy wyskoczyli z palącego się samochodu i zajęli stanowiska w rowie po przeciwnej stronie szosy, skąd otworzyli silny ogień na nasze stanowiska. Na odgłos strzałów Niemcy ruszyli od strony Skalbmierza zbliżając się na odległość około 500 m. Ppor. "Sokół" dał rozkaz do otwarcia ognia prawego skrzydła.

Niemcy wyskoczyli z samochodów wykorzystując rowy przy szosie, zapalili budynek obok szosy, otworzyli silny ogień na nasze, stanowiska i zaczęli nas okrążać. Wobec powyższego obydwa oddziały partyzanckie znalazły się w krzyżowym ogniu nieprzyjaciela, który wykorzystując przewagę liczebną i ogniową usiłował bronić się i oskrzydlać nasze stanowiska. Na odcinku walki z kompanią (Carla) od strony Kazimierzy Wielkiej podch. "Sam" zagrożony skutecznym ogniem nieprzyjaciela dla uniknięcia strat przegrupował swój oddział na lepsze stanowisko, bardziej na lewe skrzydło. Walka trwała około dwóch godzin.

Niemcy od strony Kazimierzy Wielkiej bronili się zaciekle, wówczas ppor. "Sokół" dał rozkaz naszej grupie pod dowództwem kol. "Wichury", aby zajść Niemców od tyłu, od strony kamionki, przedostać się przez tory na drugą stronę i uderzyć na atakujących Niemców. W grupie było nas 6 osób. Szybko przemieściliśmy się na tyły nieprzyjaciela otwierając skuteczny ogień. Niemcy zaskoczeni naszym ogniem nękani również ogniem naszego oddziału lewego skrzydła, obawiając się odcięcia drogi odwrotu, szybko się wycofali pozostawiając 8 zabitych i 4 ciężko rannych żandarmów oraz jeden płonący samochód, Niemcy za zasłoną palącego się budynku wskoczyli do pozostałych 2-ch samochodów ostrzeliwując się z broni maszynowej wycofali się z powrotem do Kazimierzy Wielkiej. Wykorzystując mniejsze nasilenie ognia od strony Skalbmierza nasza grupa, a między nami był harcerz "Warszawiak" lat 16, doczołgaliśmy się do płonącego samochodu, z którego zabraliśmy: 2 bertmany, 1 mp, 4 kbk, 2 parabelum, kilka granatów, pas, ładownicę i hełm.

W pierwszej fazie walki główny wysiłek partyzantów skierowany był na żandarmów z Kazimierzy Wielkiej. W tym czasie cały ciężar walki od strony Skalbmierza spoczywał na rkm-ie strz. "Longinusa" i obsadzie prawego skrzydła. Niemcy tu walczyli na odległość około 500 m. zupełnie nie orientując się w sytuacji jaka dla nich zaistniała. Ich ogień był mało celny i nieskuteczny, a natarcie było bardzo ostrożne, co ratowało partyzantów, a zgubiło zaskoczonych i zdezorientowanych żandarmów niemieckich przybyłych z kierunku Kazimierzy Wielkiej.

Z chwilą ucieczki Niemców, przybyłych od strony Kazimierzy Wielkiej wszystkie siły partyzantów zostały skierowane na wroga od strony Skalbmierza, skąd łąkami, głębokimi rowami podszedł prawie pod samych Niemców oddział "Gromu", który przygwoździł Niemców ogniem rkm-u zdobywając ich samochody. Pod osłoną rkm-u "Longinusa" jak i większości oddziału ppor. "Sokoła", który w tej walce przyjął rolę wsparcia i ubezpieczenia oddziału "Groma", podch. "Sam" zabrał swoich ludzi za zabudowania dworskie, podzielił ich na trzy grupy szturmowe, które wykorzystując rów melioracyjny biegnący po obu stronach szosy, na tyłach zajętych walką Niemców, niezauważeni podeszli na odległość szturmową. Otoczyli Niemców z trzech stron: od strony północnej dwie grupy, a jedna od strony południowej.

Niemcy w tym czasie zdołali się wycofać zabierając dwa samochody ciężarowe i jeden osobowy z częścią załogi odjeżdżając w kierunku Skalbmierza. Na placu boju pozostał tylko 1 samochód ciężarowy i reszta załogi. Sytuacja dla oddziału "Gromu" stała się groźniejsza z uwagi na przemęczenie i brak amunicji. Wówczas założyli bagnety na broń i czołgali się rowem w kierunku nieprzyjaciela na odległość około 15 m. od stanowisk nieprzyjaciela. Dochodziła godzina 17.00. Dłużej nie można było czekać ze względu na posiłki jakie Niemcy mogli otrzymać.

Żołnierze "Gromu" zaczęli rzucać granaty na pozycje niemieckie i podrywając się z krzykiem "hurrra!!!" ruszyli do ataku na białą broń, Niemcy zwiększyli natężenie ognia, lecz wtedy pozostałe dwie grupy też poderwały się krzycząc "hura!...". Niemcy widząc obraz beznadziejności wyszli z rękami podniesionymi do góry. Widok był okropny: byli zmęczeni i bardzo brudni, zakurzeni i zadymieni dymem palącego się budynku. Kiedy podeszliśmy do ich stanowisk, zauważyliśmy w przydrożnych rowach dużo trupów niemieckich. Pozostali przy życiu Niemcy w liczbie 12 osób ustawili się z podniesionymi rękami do góry. Niemcy na czele z ich dowódcą trzęśli się ze strachu gdy zobaczyli polskich partyzantów. Był to już koniec zwycięskiej walki w Sielcu pod Skalbmierzem. Po uruchomieniu zdobytego samochodu i zabraniu 16 jeńców Oddział "Grom" odjechał w kierunku swojego miejsca postoju do Kolonii Sieleckiej.

Po zakończonej, zwycięskiej walce zaczęły nadchodzić różne oddziały różnych ugrupowań oferując nam pomoc, która nie była już potrzebna. Dotarł również oddział "Szturmówki" pod dow. "Brzozy II", który w tym czasie był na przeszkoleniu w lesie chroberskim. Przybył również OP ppor. "Pazura", który w tym czasie konwojował jeńców wziętych do niewoli w Działoszycach. Kiedy ppor. "Sokół" otrzymał meldunki z Kazimierzy Wielkiej i Skalbmierza, że w terenie jest spokój i żadnych Niemców już nie ma, wówczas mogliśmy swobodnie odpocząć po ciężkiej walce, która trwała ponad 4 godziny.

Zwycięstwo partyzantów było wielkim zwycięstwem, a co najważniejsze, że walka zakończyła się bez żadnych ofiar ze strony zwycięzców. W walce z żandarmerią niemiecką zdobyto: 1 rkm, 12 skrzyni amunicji do broni maszynowej, 3 bertmany, 5 mp, 22 kbk, 8 pistoletów (parabelum), dużą ilość amunicji do kbk, 1 skrzynkę min i sporą ilość obrządku wojskowego. Ponadto zdobyto 1 samochód osobowy i 2 samochody ciężarowe, w tym 1 spalony. Wzięto do niewoli 18 Niemców, w tym 2 cywilnych. Zabitych w walce ustalono 18 osób niemieckich oraz dużą ilość rannych, którzy zdążyli się wycofać, bądź których zabrali Niemcy wycofując się samochodami. Przewaga nieprzyjaciela była trzykrotnie większa licząc 6 samochodów ciężarowych x 30 żołnierzy na każdym samochodzie - 180 osób. Natomiast jak pamiętam partyzantów było:

Oddział "Sokoła" 1+26
Oddział "Gromu" 1+22
Oddział "Stal" 1+22
Razem: 3+60

Po walce oddział ppor. "Sokoła" zmienił miejsce postoju przenosząc się do Domu Ludowego w Skalbmierzu. Powyższa relacja została opisana na podstawie przeżyć własnych i opowiadań współwalczących kolegów z oddziału ppor. "Sokoła" (Pudo Franciszka), sierżanta "Żbika" cz.w. (Kocel Tadeusz) żołnierz 4 komp. II bat. 120 pp.1 06 DP AK.


(fot. autor wspomnień)


Gorysławice 1993 r. NN   

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/skarby/rp44/wspomnienia/20180810sielec/art.php