Polskie non possumus czyli: ''To proste - będziemy się bić''
    Dzisiaj jest poniedziałek, 16 grudnia 2024 r.   (351 dzień roku) ; imieniny: Albiny, Sebastiana, Zdzisławy    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / politologia - poglądy Piotra / Polskie non possumus czyli: ''To proste - będziemy się bić''
O G Ł O S Z E N I A


Polskie non possumus czyli: ''To proste - będziemy się bić''

Członkowie brytyjskiej i francuskiej misji wojskowej oraz ambasador ZSRR w Wielkiej Brytanii na dworcu kolejowym. Widoczni od lewej: generał brytyjski T.G.G. Heywood, sowiecki attache lotniczy, ambasador radziecki w Wielkiej Brytanii Iwan Majski, szef lotnictwa brytyjskiego Charles Burnett i admirał brytyjski Reginald Plunkett.
(fot. nac.gov.pl)

"(...) Było dla mnie rzeczą jasną, że konflikt z Polską przyjdzie prędzej czy później. (...) Ale przypuszczałem że najpierw zaatakuję Zachód co potrwa kilka lat, a potem dopiero Wschód. (...) Chciałem ustalić możliwe do przyjęcia stosunki z Polską, by najpierw załatwić się z Zachodem, ale ten plan, który mi się najbardziej podobał, nie mógł zostać wykonany, bo zmieniły się zasadnicze okoliczności. Stało się dla mnie jasne, że Polska zaatakuje w przypadku konfliktu z Zachodem."

Wypowiedź Adolfa Hitlera podczas odprawy dowództwa Wehrmachtu w Obersalzbergu w dniu 22 sierpnia 1939 roku.


5-09-2014

     Wrzesień jest miesiącem szczególnym w historii Polski. We wrześniu 1939 roku Polska czynnie sprzeciwiła się złowrogim ideologiom faszyzmu i komunizmu narażając się na wyniszczenie biologiczne, gospodarcze i intelektualne. Od zakończenia kampanii wrześniowej podejmowano się ocen jej przygotowania od strony dyplomatycznej i militarnej oraz skutków i następstw jakie przyniosła dla Polski II wojna światowa. Wypowiadano różne poglądy zależne od historycznej wizji, zmieniającej się koniunktury politycznej albo społecznego zapotrzebowania.

     W wielu publikacjach dominuje poglądowy schemat: - we wrześniu 1939 r. wybuchła wojna, której nie mogliśmy wygrać. Niemcy dysponowali przewagą techniczną i materiałową, biliśmy się bohatersko, Sowieci dobili nas od wschodu. Ważne jednak że stanęliśmy do walki i byliśmy po właściwej stronie. Schematyzm myślowy dotyczący przyczyn i przebiegu kampanii wrześniowej akcentuje wyższość ducha nad materią. W publikacjach odżywają poglądy - znane również w 1939 roku - które przeciwstawiają utartym schematom alternatywne rozważania dotyczące możliwości szukania rozwiązań w polityce zagranicznej, co pozwoliło by uniknąć ogromu strat polskich zarówno we wrześniu 1939 jak i w wyniku II wojny światowej.

gen. Wacław Stachiewicz, Szef Sztabu Głównego WP
(fot. pl.wikipedia.org)
     Izolację polityczną Polski dostrzegał marszałek Piłsudski od pierwszej połowy lat trzydziestych a co za tym idzie możliwość wzrostu zagrożenia przez wielkich sąsiadów. Dotychczasowi moderatorzy Traktatu Wersalskiego - Anglia i Francja zaczęły poszukiwać porozumienia z III Rzeszą i ZSRR Gdy Niemcy hitlerowskie rozpoczęły remilitaryzację marszałek Piłsudski zaproponował zapobiegawczą wyprawę na Niemcy w formie wojny prewencyjnej. Ze stolic Francji i Anglii odnotowano jednak sprzeciw takiemu posunięciu. Wobec zagrożenia izolacją Polska podpisała traktaty o nieagresji z ZSRR oraz III Rzeszą co zyskało miano polityki równowagi.

     Tak określona polityka służyła Polsce do osiągnięcia poprawy politycznego i gospodarczego współżycia z Niemcami i ZSRR. Pozwalało to uzyskiwać potrzebną krajowi stabilizację i rozwój. Wypowiedzi wodza III Rzeszy o poszukiwaniu przestrzeni życiowej na wschodzie postrzegano głównie poprzez zapowiedź zwalczania komunizmu. Retoryka antykomunistyczna zjednywała sympatię dla Niemiec. Aczkolwiek echa dążeń rewizjonistycznych Republiki Weimarskiej kosztem Polski pozostawały w świadomości kół politycznych II RP i polskiego społeczeństwa.

     Marszałek Piłsudski dążył wobec tego do ułożenia stosunków z kluczowymi sąsiadami nie bacząc na uwarunkowania historyczne i ideologiczne. Podpisane przez niego traktaty zostały przyjęte ze zdumieniem przez opinię europejską. Podziw budziło to że udało się wznieść ponad bariery i różnice. Marszałek wskazywał że należy tak długo jak to tylko możliwe utrzymywać równy dystans pomiędzy III Rzeszą a ZSRR i nie angażować się w jakikolwiek akcje przeciw tym sąsiadom. Zdecydowanie odrzucał koncepcje tak zwanego bezpieczeństwa zbiorowego. Uznawał je za nieskuteczne i wymagające zobowiązań wzajemnych. Zachowywał dystans wobec montowania bloków antykomunistycznych. Działania polityki francuskiej organizowane z udziałem Rosji uznawał za słabe akcje przeciwniemieckie.

     Zakładał że jeśli dojdzie do konfliktów z Niemcami albo z Rosją to Polska pozostanie osamotniona. Był przekonany że Francja nie jest zdolna do udzielenia Polsce pomocy w konflikcie z Niemcami. Przeciw Rosji żadnej pomocy nie można było oczekiwać w ogóle. Nigdy nie próbował aspirować do odgrywania przez Polskę roli mocarstwa, uznając słabość gospodarczą kraju i związane z tym minimalne możliwości sprostania potencjałowi gospodarczemu i militarnemu wielkich sąsiadów, których sojusz przeciwko Polsce uważał za największe i możliwe zagrożenie dla niepodległości. Gdy docierały do Marszałka polityczne insynuacje lub sugestie albo obraźliwe komentarze mówił wtedy "A pocałujta wy mnie wszyscy w ..." i dalej robił swoje.

1926-05-31 - Józef Piłsudski w towarzystwie pułkownika Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego (1. z lewej), majora Aleksandra Prystora (4. z lewej), pułkownika Wacława Stachiewicza (5. z lewej) na ulicy Królewskiej w drodze do siedziby Sztabu Generalnego. W głębi z prawej w mundurze widoczny wachmistrz Walenty Wójcik.
(fot. nac.gov.pl)
     Po śmierci Marszałka kontynuatorem Jego polityki został minister spraw zagranicznych płk Józef Beck, który najtrafniej sformułował istotę tej polityki w czasie swego expose przed sejmową Komisją Spraw Zagranicznych w styczniu 1936 roku, mówił wtedy: (...) Polska polityka jest prosta (...) Punktem wyjścia dla tej polityki, jak też celem ostatecznym musi być oczywiście interes Polski, a nie co innego. Żaden wgląd uboczny ani żadna abstrakcyjna doktryna nie może mieć na nią wpływ. Rozumiejąc jednak szerzej polską rację stanu, doceniać musimy współpracę z innymi tam, gdzie się ona dla nas w formach jasnych i niedwuznacznych, a zgodnych z interesami i godnością naszego narodu otwiera. Od tej współpracy nie chcemy się uchylać. W każdym jednak poszczególnym wypadku musimy dobrze wiedzieć, jaki jest motyw i cel proponowanych układów czy działań i czy te motywy i cele nie są z naszą polską racją stanu sprzeczne. Układów politycznych podpisaliśmy niewiele, ale podpisaliśmy je po to aby dotrzymać - wymagając, oczywiście, od każdego z naszych partnerów wzajemności."

     W ważnych momentach Polska podkreślała wierność układom sojuszniczym z Francją i wzmacniała przy jej pomocy swój potencjał militarny, lecz coraz wyraźniej uwidaczniał się dystans będący wynikiem francuskiej bierności wobec remilitaryzacji Nadrenii jak i wynikający ze słabości kierownictwa państwowego. Opinia europejska naświetlała jednocześnie widoczne zbliżenie polsko - niemieckie. Nabierało ono znaczenia po wystąpieniach min. Becka podczas których dawał wyraz niechęci francuskim projektom potępienia niemieckich decyzji o wypowiedzeniu postanowień Traktatu Wersalskiego i wprowadzeniu powszechnej służby wojskowej w Niemczech. Przemilczając posunięcia niemieckie min. Beck tworzył wrażenie ich poparcia.

Wkroczenie wojska polskiego pod dowództwem gen. Władysława Bortnowskiego na Zaolzie w 1938 r. Pocztówka z listopada 1938 r.
(fot. nowahistoria.interia.pl)
     Publicznie oraz w rozmowach z min. Beckiem Hitler podkreślał, że jego głównym wrogiem była komunistyczna Rosja. Przychylność Polski z tego względu była dla niego bezcenna. Miał także wizję przeprowadzenia niemieckich rewindykacji wobec szkód jakich doznały Niemcy w Traktacie Wersalskim. Aby takie wizje przeprowadzić konieczna była przychylność Polski. Podejście do Polski było logiczne a Jej przychylność umożliwiła zajęcie Austrii i rozbicie Czechosłowacji.

     Dodatkowym elementem były bardzo dobre stosunki z Włochami, które w tym czasie były zaangażowane przeciwko Anglii i Francji w Abisynii. Stwarzało to kolejną przesłankę do postrzegania Polski jako bliskiego sojusznika Niemiec i Włoch. Polska urastała do rangi państwa zajmującego kluczową pozycję w polityce międzynarodowej a koła rządzące ulegały przeświadczeniu o polskiej mocarstwowości co udzieliło się wkrótce większości społeczeństwa. Z perspektywy amerykańskiej Polska postrzegana była wtenczas jako ścisły koalicjant Niemiec. Wyraz takiemu stanowisku dawała inicjatywa prezydenta Stanów Zjednoczonych mająca na celu zwołanie międzynarodowej konferencji, której celem miało być nadanie pokojowego kierunku ewolucji sytuacji międzynarodowej. Wg planów Roosevelta w konferencji tej obok mocarstw uczestniczyć mieli przedstawiciele wielu innych państw w tym z Azji i Ameryki Południowej, jednakże miejsca dla Polski tam nie było.

     Czy na jesieni 1938 roku przestrzegano równego dystansu, który dla Polski zalecał marszałek Piłsudski i czy dostrzegano niebezpieczeństwo w zbliżeniu z Niemcami? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Gdzie należy szukać przyczyn politycznej wolty dokonanej przez min. Becka w marcu 1939 r., która wprowadziła najpierw rozdźwięk w stosunkach pomiędzy Niemcami a Polską a potem stała się przyczyną zmiany planów Hitlera zmierzających do uzyskania przestrzeni życiowej tysiącletniej III Rzeszy.

     Wydaje się że polskie zbliżenie z III Rzeszą należy postrzegać jako serię gier dyplomatycznych mających na celu uzyskanie maksymalnego czasu na gospodarczy rozwój kraju a co za tym idzie dozbrojenie armii. Budowanie dobrych stosunków było logiczną odpowiedzią na przewidywanie porzucenie Polski przez sojuszniczą Francję w wypadku konfliktu zbrojnego. Zdumienie w tym względzie budzi nie wykorzystanie koniunktury politycznej, którą stwarzała ingerencja Anglii w tworzenie szerokiego bloku antyniemieckiego w Europie Środkowej z udziałem Czechosłowacji i państw bałkańskich mającego stworzyć przeciwwagę dla rodzącej się hegemonii III Rzeszy.

Beck przed kompanią reprezentacyjną Wehrmachtu podczas wizyty w Berlinie w lipcu 1935. Obok Werner von Blomberg.
(fot. pl.wikipedia.org)
     Doprowadzenie do rozbieżność stanowisk politycznych w stosunkach polsko - niemieckich w marcu 1939 roku wydaje się być działaniem nie znajdującym uzasadnienia w świetle porównania ówczesnych potencjałów militarnych. Trudno podejrzewać ministra spraw zagranicznych II RP - jako dyplomowanego oficera - o nieznajomość zasad wojennej strategii i sztuki operacyjnej szczególnie w świetle zajęcia Czechosłowacji przez Wehrmacht, albo o nieznajomość polskiego potencjału wojennego, który Gen. Tadeusz Kutrzeba - jako Inspektor do prac przy Sztabie Naczelnego Wodza, oceniał jako słaby informując w swoich studiach:

"(...) Wszystkie przesłanki planu strategicznego doprowadzają zgodnie do wniosku, że I okres naszej wojny z Niemcami będzie bardzo trudny, w tym okresie bowiem niemal wszystkie dodatnie strony, a więc inicjatywa rozpoczęcia wojny, gęsta sieć komunikacyjna i silne środki szybkiej interwencji będą po stronie Niemców. Może to łatwo wywołać u nas w pierwszych tygodniach wojny nastrój gorączkowości i nieporządku, spowodowany szybkimi i niespodziewanymi ciosami. Widzę jednak środek, który mógłby temu zapobiec. Byłoby to wielkie usprawnienie już w czasie pokoju kierownictwa wojskowego i cywilnego, które by od pierwszej chwili wybuchu wojny potrafiło spokojnie i szybko wziąć w rękę wszystkie trudne i pospieszne czynności mobilizacji strategicznej i koncentracji operacyjnej. W obecnym stanie rzeczy ta gotowość kierownicza napotkałaby duże trudności, zanim by mogła stanąć na wysokości zadania.

(...) Osobno trzeba potraktować dowódców operacyjnych, którzy będą musieli od pierwszej chwili wziąć w rękę całość położenia na swoich odcinkach, a więc pokierować zarówno przebiegiem osłony granic, jak i koncentracji, przeprowadzić samą koncentrację, a równocześnie przygotować właściwą operację wstępną. Obecnie dowódcy ci, pracujący w charakterze inspektorów i generałów do prac, są przeważnie skoncentrowani w Warszawie, z dala od terenu swojego przyszłego działania i nie posiadają właściwie środków do szybkiego objęcia kierownictwa na wypadek wojny. Sztaby ich są szczupłe, przy czym żaden dział rzeczywistej pracy sztabu polowego nie tylko nie funkcjonuje rzeczywiście, ale nie jest nawet przygotowany do szybkiego przejścia do pracy wojennej. Żadne dowództwo broni nie jest czynne w sztabach operacyjnych, brak przygotowanych środków łączności, sieci dowodzenia, środków komunikacyjnych, personelu pomocniczego, upatrzonych i jako tako przygotowanych kwater głównych itd.

(...) Stan mobilizowanej armii polskiej wynosi obecnie 33 dywizje piechoty; doliczając współwartość Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP), stan kalkulacyjny wzrasta do 36 dywizji piechoty, 40 pułków kawalerii i 16 szwadronów KOP. W stosunku do stanu sił niemieckich, które mogą stanąć do walki z nami po roku 1940, siły polskie są małe. Nasze możliwości rekrutacyjne dopuszczają zmobilizowanie armii o sile ponad 40 dywizji piechoty. Na przeszkodzie do uruchomienia tak silnej armii stoją wyłącznie względy budżetowe. Konieczność strategiczna skupienia możliwie dużych sił do walki z głównym wysiłkiem niemieckim, może napotkać znaczne i zrozumiałe trudności: konieczność obrony Górnego Śląska wymagać będzie sił, które jednak operacyjnie nie będą stracone, natomiast chęć obrony Gdyni i połączeń morza z krajem może spowodować rozdrobnienie sił, w dodatku na kierunku operacyjnie martwym.

Osłona naszego pogranicza wschodniego może - oprócz KOP - wymagać jeszcze odwodów armii, a konieczność pewnego utrzymania Wilna i Lwowa (zagłębie naftowe i połączenie z Rumunią) może również spowodować zatrzymanie sił poza głównym terenem działań. Aby nie dopuścić do rozdrobnienia naszych sił liniowych do zadań drugorzędnych, potrzebujemy zastępczych sił lokalnych wystawionych "tanim kosztem" bez nich gotowiśmy przeciwstawić Niemcom siły niewystarczające, a jednak - ponieważ przewagi technicznej posiąść nie potrafimy - powinniśmy być przynajmniej silni liczebnie.

(...) Siły powietrzne. Lotnictwo polskie jest nieliczne i słabe, szczególnie lotnictwo bombardujące. Obrona przeciwlotnicza zupełnie nie wystarczająca, bo poza trzema (dywizjonami) obrony przeciwlotniczej zmotoryzowanymi mamy zaledwie kilka dywizjonów stałych i półstałych.

(...) Siły morskie. Dzisiejszy tonaż marynarki wojennej wynosi zaledwie 10 000 ton. Do 1938 roku, po otrzymaniu z Anglii dwóch kontrtorpedowców i z Francji stawiacza min, podniesie się do 17 000 ton, wobec 96 000 ton dzisiejszej marynarki niemieckiej, nie biorąc pod uwagę będących w budowie trzech pancerników 26 000 ton każdy oraz jednego lotniskowca.


wojna obronna Polski w 1939 roku
(fot. historycy.org)
     Jakimi zatem kryteriami mierzyć decyzje polityczne kierownictwa politycznego II Rzeczypospolitej które doprowadziły do niepowetowanych strat ludzkich, materiałowych i zubożenia polskiego terytorium po zakończeniu wojny. Odpowiedzi na pytania znajdujemy u samego ministra Becka, który twierdził że gdybyśmy przyjęli inne rozwiązania polityczne to po wojnie nikt nie chciałby z nami rozmawiać. Tezę tą podtrzymuje Tadeusz Jurga twierdząc, że w razie przyjęcia innych rozwiązań politycznych zostalibyśmy również oddani w obszar sowieckich wpływów tracąc kresy wschodnie i nie zyskując ziem na zachodzie i północy. Tym samym po wojnie odnaleźlibyśmy się Królestwem Polskim. Inne tezy znajdujemy u prof. Jerzego Łojka, jest on bodaj jedynym polskim historykiem, który odważył się postawić problem ewentualnego przyjęcia propozycji niemieckich nawet za cenę czasowego uzależnienia Polski od Niemiec. Pisał m.in.

(...) Jest oczywiste że jeszcze przez pewien czas można było ustępować Hitlerowi stosunkowo tanim kosztem (...) przy czym Polska poza porażką prestiżową nie poniosłaby żadnej straty. (...) Oczywiście trzeba się było liczyć z dalszymi jeszcze ustępstwami..., najlepiej rozkładając je na małe raty. Chodziłoby o doczekanie chwili, gdy Alianci staliby się stroną konfliktu silniejszą od Niemiec, przy jednoczesnym przetrwaniu najniebezpieczniejszego okresu u boku Niemiec i przy wspólnym z Niemcami unicestwieniu stalinowskiej Rosji, aby Alianci stracili na długo wszelką możliwość szukania kiedykolwiek w Moskwie liczącego się sprzymierzeńca".

     Wydaje się że tezy prof. J. Łojka mogą nie wytrzymywać konfrontacji z obszarami wiedzy o sztuce wojennej. Rosja nigdy nie została pokonana od strony zachodu. Ani przez Polaków na początku XVII wieku, ani podczas wyprawy Napoleona w 1812 roku, pomimo że zdobywano Moskwę. W czasie pierwszej wojny światowej wyłączono Rosję z wojny z udziałem bolszewików ale nie pokonano. Sama Rosja zaś przeformowała się w państwo komunistyczne. Jakkolwiek daleko w głąb rosyjskich terenów dochodziły interwencje, Rosji zawsze pozostawały do dysponowania zasoby ludzkie i materiałowe z tego powodu była międzynarodowym podmiotem pożądanym przez innych do uczestniczenia we wszelkiego rodzaju porozumieniach gospodarczych i sojuszach wojskowych. Nie udał się także podbój Rosji armiom Hitlera w 1941 r. - wspomaganym przez sojuszników. Być może ten obszar wiedzy z dziedziny sztuki wojennej był powodem nie wypowiadania wojny Rosji przez Rząd II Rzeczypospolitej 17 września 1939 r.

     Dlaczego jednak nie zostały wykorzystane przez min. Becka inicjatywy angielskie zmierzające do utworzenia systemu bezpieczeństwa z udziałem państw Europy Środkowej, wśród których Polsce przypisywano rolę dominującą pozostaje do dnia dzisiejszego jedną z największych zagadek do rozszyfrowania której potrzebna jest nie tylko znajomość publikacji o ówczesnych uwarunkowaniach polityki międzynarodowej II Rzeczypospolitej ale może przede wszystkim o cechach osobowości ludzi kierujących państwem po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego. W jakim innym obszarze można szukać odpowiedzi, jeżeli kierownik polityki zagranicznej państwa o słabym potencjale gospodarczym - w sytuacji zagrożenia bytu narodowego, zamiast poszukiwać koalicjantów, zyskiwać na czasie i odwlekać czas apokalipsy, dokonując oceny granic naszych bezpośrednich interesów poza którymi istnieje polskie non possumus, stwierdził "To proste - będziemy się bić".

Piotr Staniszewski   


ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Tadeusz Jurga; 1939 Obrona Polski i Europy; Wydawnictwo Bellona; 2014
  2. Grzegorz Górski; Wrzesień 1939 rozważania alternatywne; Wydawnictwo Bellona; Warszawa 2000
  3. Tadeusz Kutrzeba; Wojna bez walnej bitwy; Wydawnictwo Bellona; Warszawa 1997
  4. Paweł Wieczorkiewicz Ostatnie lata Polski niepodległej; zeszyt "Dzieje Narodu i Państwa Polskiego"; Krajowa Agencja Wydawnicza; Warszawa 1991

  5. nac.gov.pl
  6. pl.wikipedia.org
  7. nowahistoria.interia.pl
  8. historycy.org



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Tańcz, zanim muzyka się skończy.
Żyj, zanim Twoje życie się skończy.
(cytaty bliskie sercu)
16  grudnia  poniedziałek
17  grudnia  wtorek
18  grudnia  środa
19  grudnia  czwartek
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ