Powstaniec śląski Franz Honiok - pierwsza ofiara II wojny światowej
    Dzisiaj jest niedziela, 18 listopada 2024 r.   (322 dzień roku) ; imieniny: Klaudyny, Romana, Tomasza    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / zachwyćmy się... (A.Powidzki) / Powstaniec śląski Franz Honiok - pierwsza ofiara II wojny światowej
O G Ł O S Z E N I A


Powstaniec śląski Franz Honiok - pierwsza ofiara II wojny światowej

Franciszek Honiok (źródło: muzeum.gliwice.pl)

Proszowice, 31-08-2022

     Nazistowskie Niemcy nie mogły się pogodzić z warunkami traktatu wersalskiego kończącego I wojnę światową (traktat pokojowy podpisany 28 czerwca 1919 roku przez Niemcy, mocarstwa Ententy, państwa sprzymierzone i stowarzyszone, ratyfikowany wszedł w życie 10 stycznia 1920 r.). W 1935 roku kanclerz Rzeszy Adolf Hitler odrzucił traktat wersalski. Przywrócił pobór do wojska i publicznie ogłosił remilitaryzację Niemiec, tym samym jasno wskazał, że nazistowskie Niemcy wyraźnie dążą do podboju Europy.

     Wystarczy prześledzić kolejne "zdobycze" terytorialne III Rzeszy Niemieckiej: marzec 1935 r., przyłączenie terytorium Saary - będącego pod kontrolą Ligi Narodów; marzec 1936 r., wprowadzenie wojsk do Nadrenii - remilitaryzacja; marzec 1938 r., przyłączenie Austrii - Anschluss; październik 1938 r., przyłączenie Kraju Sudetów - aneksja części Czechosłowacji na mocy układu monachijskiego; marzec 1939 r., podporządkowanie Rzeszy pozostałej części Czechosłowacji - utworzenie Protektoratu Czech i Moraw; marzec 1939 r., Okręg Kłajpedy należący dotąd do Litwy włączony został w granice Niemiec.

Ku wojnie!

sygnatariusze układu monachijskiego, od lewej: premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain, premier Francji Edouard Daladier, Adolf Hitler i premier Włoch Benito Mussolini, z prawej minister spraw zagranicznych Włoch Galeazzo Ciano, 29 września 1938
(fot: wikipedia/domena publiczna)

     Teraz przychodzi kolej na Polskę, okrążoną z trzech stron przez Niemcy. Adolf Hitler wydaje swoim wojskom rozkaz ataku na Polskę. Atak ma rozpocząć się 26 sierpnia 1939 roku zgodnie z "Fall Weiss" ("Plan biały"). Z Prus Wschodnich uderzenie ma być skierowane na Działdowo i Mławę, z Pomorza Zachodniego na Chojnice i Czersk, z Dolnego Śląska na Wieluń, Łódź, Kłobuck i Częstochowę, z Górnego Śląska na Katowice i Pszczynę:

[...] Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. [...] Wydałem rozkaz i każę rozstrzelać każdego, kto wyrazi, choć jedno słowo krytyki, że celem wojny nie jest osiągnięcie jakieś linii geograficznej, ale fizyczna eksterminacja wrogów. [...] Dam propagandowy pretekst do rozpętania wojny, mniejsza o to, czy wiarygodny. Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf (trupich czaszek), dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową. [...] Bądźcie bezlitośni. Bądźcie brutalni. [...] Prawo jest po stronie silniejszego. Trzeba postępować z maksymalną surowością [...], wojna musi być wojną wyniszczenia [...].

     Są to wyrwane fragmenty większej przemowy Adolfa Hitlera na odprawie z wyższymi dowódcami armii, w której wódz III Rzeszy nakreślił ogólne zasady wojny z Polską oraz określił termin jej wybuchu na 26 sierpnia 1939 roku. Termin ten później został przesunięty na 1 września 1939 roku. Odprawa miała miejsce 22-23 sierpnia 1939 roku w Obersalzberg.

     Podpisanie oficjalnego paktu Ribbentrop - Mołotow (Hitler - Stalin) 23 sierpnia 1939 roku i tajnego załącznika do paktu mówiącego między innymi o kolejnym rozbiorze Polski, kończyło dyplomatyczne przygotowania Niemiec do wojny z Polską. Pozostała jedynie sprawa sojuszu Polski z Francją i Wielką Brytanią.

Prolog incydentu gliwickiego

tablica informacyjna (fot. Andrzej Powidzki)

     Niemcy obserwując bezkrytyczne podporządkowanie się Zachodu, chociażby traktatowi monachijskiemu, dotyczącego aneksji Czechosłowacji i nie reagowanie na inne niemieckie "zdobycze" terytorialne uzyskiwane metodą faktów dokonanych liczyły, że również w przypadku Polski, rządy: francuski i brytyjski wybiorą "pokój za wszelką cenę".

     Jednak, żeby Francja i Wielka Brytania mogły poczuć się usprawiedliwione z niewywiązania się z traktatowej pomocy Polsce, Niemcy w dniach poprzedzających wybuch drugiej wojny światowej na pograniczu polsko-niemieckim przeprowadzali szereg akcji dywersyjnych, których celem była także mobilizacja niemieckiej opinii publicznej wokół polityki Adolfa Hitlera. Machina propagandowa III Rzeszy informowała o wrogich działaniach rzekomo podejmowanych przez Polskę, co uzasadniało wypowiedzenie wojny.

     Gdy 22 sierpnia 1939 roku na odprawie dowódców Wehrmachtu w Obersalzbergu Adolf Hitler wypowiadał słowa "Dam propagandowy pretekst do rozpętania wojny", prace nad jego zaistnieniem trwały już od dwóch tygodni.

     Obok inscenizacji zbrojnych incydentów granicznych wywołanych rzekomo przez Polaków, znalazł się także atak na gliwicką radiostację. Do jego realizowania wybrany został Alfred Naujocks, oficer niemieckiej Służby Bezpieczeństwa mający już za sobą w takiej sprawie "doświadczenie" z 1935 roku, kiedy zlikwidował działającą w Czechosłowacji nielegalną radiostację "Czarnego Frontu", która krytykowała Hitlera.

     Napad na radiostację gliwicką stanowił tylko fragment znacznie szerzej zakrojonej akcji, koordynowanej przez szefa Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa III Rzeszy Niemieckiej przy wydatnej pomocy wojskowego wywiadu i kontrwywiadu - Abwehry.

     Prócz Gliwic, podobny charakter miały napady na niemiecki posterunek celny w Stodołach (Hochlinden) oraz leśniczówkę w Byczynie (Pitschen), jak też symulowane zamachy na niemieckie instytucje i symbole na niemieckim i polskim Górnym Śląsku, na polskim Pomorzu oraz w Wielkopolsce.

     Osobną rolę odegrały graniczne starcia prowokowane przez przenikające z Niemiec przez granicę, paramilitarne bojówki, które później we wrześniu 1939 roku otrzymały nazwę Freikorpus Ebbinghaus. W Gliwicach, przy obecnej ul. Wincentego Pola, w ówczesnych koszarach samodzielnej formacji partii hitlerowskiej, mieścił się Oddział Szturmowy NSDAP i jeden z punktów werbunkowych oraz kwatera Freikorpusu, dokąd przybywali uciekinierzy z Polski i dezerterzy z szeregów Wojska Polskiego. Stąd w przeddzień ataku na Polskę wyruszyły niemieckie bojówki, atakujące przede wszystkim położone tuż przy granicy obiekty przemysłowe: kopalnie, huty.

      Jedną z najbardziej znanych i brutalnych akcji był incydent gliwicki z 31 sierpnia 1939 roku, który w żadnym przypadku nie można określić mianem "pretekstu" do rozpoczęcia wojny przeciwko Polsce.

Mistyfikacja gliwicka

tablica pamiątkowa przy bramie (fot. Andrzej Powidzki)

     Radiostacja Gliwice (Sender Gleiwitz) to bardzo szczególny przypadek stacji nadawczej, która wpisała się trwale na karty historii za sprawą jednego, krótkiego epizodu w jej dziejach, powstałego w przededniu wybuchu drugiej wojny światowej.

     31 sierpnia 1939 roku szef Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa III Rzeszy Niemieckiej, nazista, esesman w stopniu Obergruppenführera Reinhard Heydrich, działając na bezpośrednie polecenie Hitlera, przekazał funkcjonariuszowi służby bezpieczeństwa, Sturmbannführerowi Alfredowi Naujocksowi telefonicznie hasło rozpoczynające akcję: "grossmutter gestroben" ("babcia umarła"). Akcja otoczona była najściślejszą tajemnicą.

     Tuż przed godziną 20.00 na teren niemieckiej radiostacji w Gliwicach przy ulicy Tarnogórskiej wtargnęło kilku uzbrojonych niemieckich bojówkarzy w polskich ubraniach cywilnych, którymi dowodził Alfred Naujocks. Osłabiona tego czwartkowego wieczoru ochrona nie zatrzymała napastników, którzy bez problemu dotarli do tylnego wejścia, prowadzącego do maszynowni, a stamtąd po schodach prowadzących na wysoki parter trafili do sali nadawczej. Oddział dywersyjny, gdy dostał się do budynku radiostacji, sterroryzował (związał) obecnych na miejscu pracowników i kilku z nich odprowadził do piwnicy.

     Mimo przysłowiowej solidnej niemieckiej pracy, Naujocks źle się przygotował do wykonania zadania. Nie sprawdził, że w budynku radiostacji nie było studia nadawczego. Bowiem studio nadawcze znajdowało się na drugim końcu Gliwic, przy ulicy Radiowej.

     Tymczasem prowokacja miała polegać na tym, ze grupa uzbrojonych "powstańców polskich" miała zająć budynek radiostacji i po sterroryzowaniu obsługi nadać w eter informację, że radiostacja gliwicka jest w rękach Polaków.

budynek nadajnika z zapleczem technicznym, przez te drzwi bojówkarze weszli do pomieszczenia
(fot. Andrzej Powidzki)

     Napastnicy byli zaskoczeni i zdziwieni, że po zajęciu budynku nie mogą nadać informacji - brak studia nadawczego. Sterroryzowana obsługa, po groźbach pozbawienia ich życia, wskazała im rozwiązanie, tzw. mikrofon burzowy, lub inaczej alarmowy, który można było wpiąć bezpośredni do jednego z paneli urządzeń radiostacji.

     Napastnicy usiłowali odczytać (nadać) przez radio po polsku odezwę, zapowiadającą rychłą polską ofensywę i wzywającą do powstania, jednak brak wiedzy o funkcjonowaniu nadajnika, udaremniły te zamiary.

     Prawdopodobnie nadano w eter zaledwie kilka słów: "Uwaga, tu Gliwice! Radiostacja znajduje się w rękach polskich...", na więcej prawdopodobnie nie pozwoliły warunki techniczne, może i szybko upływający zaplanowany czas akcji?

      Napastnicy nie wiedzieli, że radiostacja nadając w systemie alarmowym działa dokładnie na tym samym zakresie fal, co radiostacja wrocławska, więc słowa wypowiedziane przez nadającego komunikat zostały dokładnie zagłuszone - słychać je było jedynie w promieniu kilku kilometrów, a do Berlina zupełnie nie dotarły. O tym musiała wiedzieć obsługa radiostacji, dlatego wskazała im takie rozwiązanie!

     Po nadaniu komunikatu dywersanci dowodzeni, przez Naujocksa wycofali się pozostawiając na miejscu "konserwę" (tak swoje ofiary nazywało gestapo) "Konserwą" był podrzuconym przez inną ekipę Franz Honiok, polski Ślązaka, rzekomy napastnik, który według nazistowskiej propagandy miał polec w trakcie akcji - miał być dowodem "polskiej winy".

Epilog incydentu gliwickiego

     Po akcji, Alfred Naujocks zadzwonił do Berlina do Heydricha by zdać relację z przebiegu akcji, ale Heydrich oskarżył go o niewykonanie zadania. Heydrich twierdził, że słuchał wieczorem o oznaczonej porze radia Gliwice, nic jednak nie usłyszał. Wiemy to z zeznań Naujocksa podczas procesu norymberskiego. Co ciekawsze nie znalazł się ani jeden odważny, który by poinformował Hitlera, że prowokacja nie wyszła tak jak planowali.

     Niezrealizowanie pierwotnych założenie nie przeszkodziło jednak w nadaniu komunikatu przez radio z Wrocławia: "W czwartek, około godziny 20.00, w wyniku polskiego napadu zajęto stację nadawczą w Gliwicach. Polacy siłą wtargnęli do pomieszczeń stacji. Udało się im wygłosić wezwanie w języku polskim, a częściowo po niemiecku. Jednak już po kilku minutach zostali obezwładnieni przez policję, którą zaalarmowali słuchacze radia z Gliwic. Policja została zmuszona do użycia broni, przy czym po stronie napastników byli zabici..." oraz o podobnej treści nadano komunikat z Berlina.

zabytkowa wieża antenowa (fot. Andrzej Powidzki)

     Informacje o incydencie w gliwickiej radiostacji ukazały się 1 września 1939 roku w prasie niemieckiej i zagranicznej. Jednak zostały one zdominowane przez wiadomości o najeździe Niemiec na Polskę.

     Gliwicki dziennik "Der Oberschlesische Wanderer", zamieścił 1 września 1939 roku na pierwszej stronie artykuł o napadzie na gliwicką radiostację. Pojawiło się też następujące oświadczenie: Napad na radiostację gliwicką był oczywistym sygnałem do powszechnego ataku polskich bojówek na niemieckie terytorium. Równocześnie w tym samym czasie stwierdzono przekroczenia granicy Niemiec w dwóch dalszych miejscach. Dokonały tego świetnie uzbrojone oddziały wspierane prawdopodobnie przez regularne polskie oddziały. Napastnikom stawiały opór placówki straży granicznej. Starcia trwają nadal.

     1 września 1939 roku o godzinie 10.00 w Reichstagu Adolf Hitler wygłosił przemówienie, w którym rozpoczęcie wojny uzasadnił prowokacjami granicznymi, dokonanymi rzekomo przez stronę polską. Jednak nie wymienił incydentu gliwickiego.

     Fragment wystąpienia Adolfa Hitlera: Dziś w nocy Polska po raz pierwszy kazała strzelać na naszym terytorium swoim regularnym wojskom. Od godziny 5.45 odpowiadamy ogniem! Od tej chwili na bombę będziemy odpowiadać bombą! Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Kto nie przestrzega humanitarnych metod prowadzenia wojny, nie może oczekiwać od nas niczego innego. Będę długo prowadził wojnę, dopóki bezpieczeństwo Rzeszy i jej prawa nie zostaną zabezpieczone.

     Prawdę o gliwickiej prowokacji świat poznał dopiero dzięki zeznaniom samego Alfreda Naujocksa, złożonym podczas procesu norymberskiego (Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze został powołany w 1945 roku z inicjatywy Francji, USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR w celu osądzenia głównych zbrodniarzy wojennych Rzeszy Niemieckiej z okresu II wojny światowej, oskarżonych o zbrodnie wojenne przeciwko pokojowi i przeciwko ludzkości. Trybunał procedował od 20 listopada 1945 roku do ogłoszenia wyroku 1 października 1946 roku).

Franz (Franciszek) Honiok, symboliczną pierwszą ofiarą II wojny światowej

Franciszek Honiok
(źródło: muzeum.gliwice.pl)
     Urodził się 28 marca 1899 roku w podgliwickiej wsi Łubie, w ubogiej śląskiej rodzinie Jana i Konstancji z domu Sztolfik. Wychowano go przywiązaniu do wartości katolickich i duchu polskim, czego efektem była jego późniejsza decyzja o przystąpieniu do III powstania śląskiego, w którym uczestniczył wraz ze starszym o rok bratem Wilhelmem.

     Po podziale Górnego Śląska, Łubie znalazło się w państwie niemieckim. W 1923 roku Honiok, opowiadający się za przyłączeniem Górnego Śląska do Polski, chcąc uniknąć represji, przeniósł się do Tarnowskich Gór, po polskiej stronie granicy. Po kilku latach tęsknota za domem oraz kiepska sytuacja ekonomiczna zmusiły go do powrotu do Łubia. Władze niemieckie próbowały wydalić Honioka z kraju, ale złożył on skargę do Trybunału Rozjemczego ds. Obywateli działającego przy Lidze Narodów w Genewie. Decyzja była dla niego korzystna, bowiem orzeczono, że ma prawo zachować obywatelstwo niemieckie, ponieważ opuścił kraj czasowo i pod przymusem.

     Po powrocie do rodzinnego Łubia Franciszek Honiok pracował, jako akwizytor maszyn rolniczych. Kontynuował również działalność propolską, kolportując polską prasę i działając aktywnie w Związku Polaków w Niemczech.

     Franciszek Honiok, został wytypowany przez Gestapo w celu uwiarygodnienia operacji dywersyjnej pozorującej atak polskich powstańców na niemiecką radiostację w Gliwicach. 30 sierpnia 1939 roku po powrocie z pracy, niespodziewanie został aresztowany w gospodzie "U Jarzombka" w Łubiu.

     Następnego dnia w areszcie w Gliwicach, w którym trzymano go w ścisłej izolacji, został odurzony i przewieziony na teren radiostacji gliwickiej. W trakcie trwania akcji w radiostacji, nieprzytomnego Franza Honioka przeniesiono do budynku nadajnika i zabito strzałem w głowę. Do dziś nie wiadomo, co stało się z jego ciałem. Według propagandowego przekazu, jako jeden z dywersantów zginął on z ręki niemieckiej ochrony radiostacji.

pomnik - kompozycja rzeźbiarska u stóp wieży antenowej z napisem: 1939-1945-1995 PAMIĘTAJĄC O PRZESZŁOŚCI Z MYŚLĄ O PRZYSZŁOŚCI, autor rzeźby prof. Krzysztof Nitsch
(fot. Andrzej Powidzki)

     Prawdę o jego tragicznym losie ujawniło dopiero kolejne śledztwo (pierwsze to proces norymberski), prowadzone przez zachodnioniemiecką prokuraturę - RFN, wszczęte po premierze filmu Der Fall Gleiwitz (Tu Radio Gliwice). Premiera filmu miała miejsce w NRD, w sierpniu 1961 roku. Film nakręciła wytwórnia DEFA, był to pierwszy film dotyczący tego incydentu.

Żaden z uczestników akcji dywersyjnej i żaden z zabójców Franciszka Honioka nie został osądzony ani skazany. Do dziś nie wiemy, co stało się z jego ciałem.

Ku pamięci!

tablica informacyjna na skwerze Franza Honioka
(fot. Andrzej Powidzki)

     Zabytkowa wieża antenowa radiostacji gliwickiej dziś, choć w innym nieco charakterze, dźwigająca kilkadziesiąt różnego rodzaju anten współczesnej telekomunikacji, co nie umniejsza jej turystycznych walorów, stała się częścią krajobrazu miasta.

     Gliwicki samorząd uznając kompleks radiostacji za wyjątkowe miejsce i ważne miejsce dla miasta w 2019 roku, 80 lat po wydarzeniach incydentu gliwickiego - "prowokacji gliwickiej", skwerowi wokół wieży nadał imię Franza Honioka, aby w symboliczny sposób przywrócić godność człowiekowi, któremu Niemcy odebrali życie, ale też prawo do grobu.

opracowanie: Andrzej Powidzki   

fragment skweru Franza Honioka, w głębi kompleks budynków zespołu radiostacji
(fot. Andrzej Powidzki)

ŹRÓDŁA, BIBLIOGRAFIA:
  1. Stefania Stanisławska; Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej - PISM; Warszawa 1965

  2. muzeum.gliwice.pl
  3. zabytkitechniki.pl
  4. gliwice.eu
  5. gliwiczanie.pl
  6. zabytek.pl
  7. pl.wikipedia.org



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Tańcz, zanim muzyka się skończy.
Żyj, zanim Twoje życie się skończy.
(cytaty bliskie sercu)
18  listopada  poniedziałek
19  listopada  wtorek
20  listopada  środa
21  listopada  czwartek
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ